Wakacje zbliżały się do końca. Dzieci korzystały z ostatnich
wolnych dni. Nie sposób było znaleźć pusty plac zabaw czy park. Również pewne
podwórko w austriackim Rum tętniło życiem. Dorośli siedzieli pod parasolami chowając się przed słońcem, sącząc
kolorowe napoje, a dzieci bawiły się w berka razem z psami i tylko jasnowłosy
chłopiec oraz ciemnowłosa dziewczynka siedzieli pod drzewem w rogu podwórka.
- Czemu musisz już jutro jechać?- pytał smutno chłopiec
patrząc na swoją towarzyszkę.
- Moja mamusia musi wrócić do pracy, a do Polski daleka
droga. – odpowiedziała bawiąc się kamykiem.
- A nie możesz zamieszkać tutaj, u swoich dziadków?
Chodzilibyśmy razem do szkoły. – rozpromienił się nagle.
- Za rok znów przyjadę na wakacje. Może i na ferie zimą też.
A jak już będę duża to zamieszkam w Innsbrucku. – odpowiedziała dziewczynka
próbując pocieszyć kolegę.
- Obiecujesz? I dalej będziesz moją dziewczyną?
- Pewnie, że tak!
- Ale obiecujesz? – nie ustępował chłopiec.
- Obiecuję! – dziewczynka
przybrała poważną minę i położyła rękę na klatkę piersiową. – Z ręką na sercu
***
Minęło dużo czasu, kiedy to Joanna ostatni raz jechała tą
trasą. Zawsze lubiła przyjeżdżać do dziadków do Austrii. Niestety konflikt mamy
z jej siostrą zaowocował tym, że nie odwiedziła rodziny mieszkającej pod
Innsbruckiem już ponad 20 lat. Gdy była już dorosła, chciała przyjechać sama,
ale nie była mile widziana w domu ciotki. W ciągu ostatniego roku wiele się
zmieniło, w końcu mogła spędzić trochę czasu z ukochaną babcią.Tak długi okres rozłąki
spowodował, że niewiele już pamiętała z wizyt w dzieciństwie. Dobrze, że miała
nawigację, bo zgubiła by się już kilka razy.
- Joanna, jak dobrze, że jesteś! – powitała ją babcia, gdy
tylko zaparkowała samochód pod jej domem.
- Cześć Babciu, niewiele się tu chyba zmieniło co? –
przywitała się dziewczyna wysiadając z auta i rozglądając wokoło.
- Masz rację. – uśmiechnęła się
starsza pani przytulając swoją wnuczkę.
Następnego poranka mimo zmęczenia podróżą i wyjątkowo
krótkiego snu Joanna postanowiła pobiegać nad pobliską rzeką. Założyła swój
ulubiony dres, włączyła muzykę w słuchawkach
i delektowała się rześkim wiosennym powietrzem. Miała nadzieję
przewietrzyć trochę głowę, bo czekało ją kilka ważnych decyzji do podjęcia.
Cieszyła się, że mogła odetchnąć od problemów w Polsce, ale musiała znaleźć
wyjście ze swojej sytuacji. Jeszcze dwa miesiące temu miała świetną pracę i
cudownego narzeczonego, jednak wszystko się posypało. Facet, którego chciała
poślubić okazał się nie być monogamistą. Często zostawał po godzinach w pracy. Najpierw dla swojej sekretarki, potem jak się okazało, dla szefowej. Tak, Violetta Rzeźniczek była zadbaną kobietą pod pięćdziesiątkę z ogromnym upodobaniem do swoich młodszych podwładnych. Artur, były narzeczony Joanny liczył chyba na jakiś awans i uległ urokom przełożonej. Kiedy on próbował ukrywać romans, Violetta nie kryła się ze swoim romansem zwalniając Joannę ze stanowiska. Zrobiła to z czystej zazdrości.Biedna dowiedziała się o wszystkim dopiero pakując swoje rzeczy do niewielkiego kartonu, będąc głównym tematem przerwy na lunch. Ze wspomnień wyrwało ją potężne uderzenie.
- Hej, uważaj! – usłyszała nagle, gdy słuchawki wypadły jej
z uszu i wylądowała na ziemi.
Przez dłuższą chwilę nie wiedziała co się dzieje. Spojrzała
w górę i ktoś się nad nią pochylał próbując złapać ją za rękę.
- Zostaw mnie zboczeńcu! – krzyknęła lekko przerażona.
Ostatnie czego jej jeszcze było trzeba to być ofiarą napadu. Wystarczyło, że
była ofiarą losu.
- Spokojnie, nic Ci nie jest? Próbuję Ci pomóc. – odrzekł
nieznajomy. – Chyba mnie nie zauważyłaś i wpadłaś na mnie.
- A to przepraszam. Chyba nic mi nie jest. – odpowiedziała
Joanna starając się wstać. Poczuła lekki ból w lewej kostce, ale nie dała po
sobie nic poznać.
- Jesteś pewna? Upadek wyglądał dość groźnie. – nie
ustępował chłopak. Dopiero teraz mogła mu się przyjrzeć.
Był nieznacznie wyższy od niej, jasne włosy starał się ukryć pod czapką, ale zwyczajnie
się tam nie mieściły. Trudno było dostrzec rysy twarzy, gdyż padał na nie cień
daszka czapki. Za to doskonale widoczna była wątła postura chłopaka.
- To chyba ja powinnam zapytać czy z Tobą wszystko w porządku.
To Ty zderzyłeś się z ciężarówką, ja natomiast – obejrzała go ostentacyjnie od
dołu do góry otrzepując piach ze spodni. – z motorowerem.
- Pozory mylą, ze mną wszystko ok. – zaśmiał się nieznajomy.
- Skoro tak, to dzięki za pomoc i miłego dnia.- powiedziała
Joanna wyprostowując się.
- Miłego. I uważaj na siebie. – uśmiechnął się chłopak i
pobiegł dalej.
***
Cześć, jak widać zamierzam pisać opowiadanie. Notka pisana dziś na szybko. Będzie więcej, mam nadzieję, że coraz lepiej i dłużej. Dajcie znać, że ktoś to czyta ;)
Super się zapowiada! Z miłą chęcią będę śledzić Twoją historię! :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będę tutaj wpadać, bo zapowiada się bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńW międzyczasie, jeśli znajdziesz chwilkę to zapraszam na siódemkę.
http://zycie-jest-wygrana.blogspot.com/2017/02/wygrana-siodma-skoro-nie-mozna-sie.html
Pozdrawiam serdecznie.
Evie.