Joanna chodziła bez celu jeszcze dobrą godzinę zanim dotarło
do niej, że się zgubiła. Tak bardzo skupiła się na analizowaniu zdarzeń, które
miały miejsce przed centrum sportu, że nie zwróciła uwagi gdzie niosą ją nogi.
Rozejrzała się dookoła. Pierwszy raz była w tej okolicy. Wyjęła z kieszeni
telefon by wspomóc się nawigacją w powrocie do domu. Zanim jednak zdążyła go w
ogóle odblokować, na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Michaela. Wciąż była zła
za jego słowa. Za te jego insynuacje, że bawi się uczuciami ich obu. Zabolało
ją to bardzo, choć nie dała im tego po sobie poznać. W głowie miała istny
chaos. Z jednej strony Gregor, z którym świetnie spędzało jej się czas. Ich
przyjaźń zaczęła się odradzać, jakby te dwadzieścia lat rozłąki nie miało
żadnego znaczenia. Wzbudzał w niej co prawda niezdrowe pożądanie, ale jego
uśmiech rozjaśniał najgorszy dzień. Z drugiej strony natomiast był Michael,
którego mimo, że znała zaledwie kilka tygodni to obdarzyła ogromną sympatią.
Zaimponowała jej jego opiekuńcza postawa po wypadku Gregora. W dodatku coś
usilnie ciągnęło ją w jego stronę. To wszystko było tak pogmatwane, że nie
dziwne było pogubienie się w tej całej dżungli uczuć. Nie miała jednak ochoty z
nim rozmawiać, więc poczekała aż przestanie dzwonić. Gdy się rozłączył
zobaczyła, że ma dwanaście nieodebranych połączeń.
Wszystkie od Hayboecka. Były
też dwa smsy. W obu przepraszał i prosił o kontakt. Dziewczyna zignorowała je i
włączyła nawigację. Okazało się, że od mieszkania dzieli ją tylko jakieś pół
godziny marszu. Ucieszyła się bo wszystko wskazywało na to, że zanosi się na
burzę. I jak zwykle miała nosa, bo zdążyła przejść przez bramę osiedla, gdy
spadły na nią pierwsze krople deszczu a w oddali słychać było grzmot.
Kiedy spektakl błysków się zakończył, Joanna uchyliła okno i
wzięła głęboki wdech. Uwielbiała bowiem ten zapach unoszący w powietrzu zaraz
po burzy. Nagle tuż za drzwiami mieszkania usłyszała hałas. Wyjrzała przez
wizjer by zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że to Michael i Stefan wrócili z
treningu przemoknięci do suchej nitki. Dziewczyna odeszła jak najciszej w
stronę kuchni, by nie zdradzać swojej obecności i zrobiła sobie herbatę. Gdy tylko
usiadła na kanapie z kubkiem gorącego napoju, rozległo się pukanie do drzwi.
Podeszła więc, by sprawdzić dyskretnie kto się dobija. Kompletnie nie zdziwiło
jej, że to Hayboeck.
- Joanna, wiem że tam jesteś. Słyszałem czajnik – usłyszała
głos sąsiada. – Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Nie miałem do tego
prawa.
Dziewczyna nie odezwała się słowem tylko uważnie słuchała.
- Po prostu ten pocałunek… Zawróciłaś mi w głowie – mimo, że
brunetka nie widziała Michaela, to była pewna, że po tym wyznaniu jego policzki
nieco się zaróżowiły. Zupełnie jak w szatni, gdy ich usta dzieliły sekundy od zbliżenia.
W jej sercu zrobiło się ciepło. Nie potrafiła się na niego gniewać. Najchętniej
otworzyłaby natychmiast drzwi i przytuliła tego idiotę, ale postanowiła dać mu
nauczkę i potrzymać go na dystans jeszcze jeden dzień. Niech wie, że nie może
się tak zachowywać.
- Błagam, daj chociaż znać, że żyjesz – w jego głosie
usłyszała desperację. Podeszła więc do stolika, na którym leżał jej telefon i
napisała mu smsa.
Od Joanna do Michael: Żyję.
Do zobaczenia jutro w pracy.
Nim nastał wieczór dziewczyna przygotowała kilka materiałów
do publikacji w najbliższych dniach oraz zdała tygodniowy raport ze swojej
pracy, a raczej półtygodniowy, bo pracę zaczęła w jego środku. Całe szczęście,
że mimo tych wielu zawirowań, które miały ostatnio miejsce, udało jej się
wykonać wszystkie zadania. Zajęło jej to głowę i odsunęło od rozmyślań.
Sytuacja z Michaelem nieco się wyjaśniła, bo wiedziała, że jest mu przykro i
próbował przeprosić za swoje zachowanie, ale Gregor nie odezwał się do niej ani
słowem od czasu kłótni. Miała nadzieję, że czeka po prostu na okazję i porozmawiają
jutro na treningu, bo Schlierenzauer miał mieć w tym samym czasie fizjoterapię.
Odłożyła więc laptopa, zrobiła sobie kolację, zaparzyła herbatę i wyciągnęła
się na kanapie. Sięgnęła po telefon i odpaliła Instagram, na którym już jakiś
czas nie była. Kilku skoczków zaczęło ją obserwować, w tym Gregor, Michael,
Stefan i Poppi. Nawet Sophie i Markus. Postanowiła się zrewanżować i dodać ich
do obserwowanych. Gdy weszła na profil swojego przyjaciela zdębiała. Okazało
się, że zdawał tam relację z poprzedniego wieczoru. Zdjęcie dwóch kubków kawy,
którą im wczoraj zaparzył, albumu, nawet porannej owsianki. Dla przeciętnej
osoby zdjęcia i opisy niewiele zdradzały, za wyjątkiem tego, że spędza z kimś
miły wieczór, ale na Michaela musiały podziałać jak płachta na byka, bo mimo,
że żadna z fotografii nie przedstawiała Joanny, to on wiedział, że chodzi
właśnie o nią. Teraz nie dziwiła się, że tak się zdenerwował. Miał niezłe
podstawy by napisać sobie w głowie taki a nie inny scenariusz. Choć wciąż
uważała, że powinien najpierw z nią porozmawiać, a nie wysnuwać od razu takie
oskarżenia. Nie mogła się też gniewać o te zdjęcia na Gregora, bo nie zrobił
nic złego dzieląc się nimi na Instagramie. Za to była zła o to, że nie
wspomniał nic o tym co słyszał, gdy leżał nieprzytomny w szpitalu. Że to
wszystko przed nią ukrył. Nie wiedziała jaki był tego sens i jaki był w tym
wszystkim jego cel.
Następnego dnia Joanna stawiła się punktualnie na treningu,
który odbywał się w centrum sportowym. Panowała dość luźna atmosfera, więc
Michael nie miał najmniejszego problemu by złapać ją w sytuacji sam na sam.
- Joanna, przepraszam cię – spojrzał na nią skruszony. Z
jego twarzy na kilometr biła szczerość, ale dziewczyna udawała niewzruszoną i
milczała.- Nie miałem prawa na ciebie tak naskakiwać.
- Masz rację. Nie miałeś – odezwała się oschle nie
wytrzymując już ani chwili dłużej, ale w środku się uśmiechała.
- Wybacz mi proszę te oskarżenia. Zachowałem się jak totalny
idiota – powiedział łapiąc ją za dłoń by objąć ją swoimi.
- Choć tu idioto – zaśmiała się i go przytuliła.- Ale nigdy.
Przenigdy więcej nie próbuj zarzucać mi, że się kimś bawię.
- Obiecuję – szepnął jej do ucha mocno obejmując.
- Ale wyjaśnijmy sobie jedno – spojrzała z powagą
wyswabadzając się z uścisku. –Żadnych więcej podchodów. Ja muszę sobie to
wszystko poukładać. Za dużo w moim życiu się ostatnio działo i potrzebuję
trochę przerwy od tych dramatów. Dlatego nasze relacje zostają czysto
przyjacielskie. Ok? Jeszcze by tego brakowało, żeby mnie zwolnili za psucie
relacji w drużynie.
- Rozumiem – pokiwał głową Hayboeck. – I nie musisz się bać
o nasze relacje. Wczoraj pogadałem sobie z Gregorem i wszystko jest między nami
w porządku.
Michaelowi uśmiech nie schodził z twarzy do końca treningu.
Liczył, że rozwinie się coś więcej, ale na chwilę obecną był zadowolony, że w
ogóle się pogodzili. W międzyczasie Joanna próbowała znaleźć Gregora, ale
bezskutecznie. Nie było go w żadnej z sal do rehabilitacji, a była pewna że
miał fizjoterapię w tym samym czasie co chłopaki trening, bo jeszcze wczoraj
rano o tym rozmawiali. Próbowała się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Po
zakończonych ćwiczeniach chłopaki wybierali się do Fettnera na grilla, ale
Joanna nie skorzystała z zaproszenia wykręcając się zebraniem w pracy. Tak
naprawdę chciała udać się do domu Schlierenzauera. Kofler jednak nie
odpuszczał, więc obiecała że wpadnie później. Pożegnała się z nimi na parkingu,
zapakowała torbę do bagażnika i ruszyła w stronę Fulpmes. Przez całą drogę
zastanawiała się co takiego się wydarzyło, że Gregora nie było w centrum
sportowym. Po dwudziestu minutach podjechała pod znajomy piękny drewniany dom.
Na podjeździe stały dwa samochody. Jeden z nich należał do jej przyjaciela,
natomiast drugi widziała pierwszy raz. Zaparkowała ostrożnie na wolnym miejscu
i siedziała chwilę w aucie zastanawiając się czy wejść do środka. Nie chciała
mu przeszkadzać jeśli miał gości. Jednak z drugiej strony bardzo chciała z nim
porozmawiać i wszystko wyjaśnić, bo nie lubiła nierozwiązanych spraw, które
czasem potrafiły ciągnąć się miesiącami. Wzięła więc głęboki oddech, weszła po
kilku stopniach i zapukała do drzwi. Usłyszała za nimi jakieś szepty i kroki.
Otworzył jej młody chłopak, którego widziała niedawno na zdjęciu w sypialni
swojego przyjaciela.
- Cześć – uśmiechnęła się niepewnie bo nie wiedziała, czy
nie powinna się zwracać do niego per Pan. – Nazywam się Joanna Splitt. Zastałam
może Gregora? Nie pojawił się dziś na rehabilitacji.
- Cześć. Więc to ty jesteś ta słynna Joanna – chłopak
odwzajemnił uśmiech. – Jestem Lukas Schlierenzauer – przedstawił się.
- Miło cię poznać – dziewczyna wyciągnęła rękę, która
młodszy brat jej przyjaciela uścisnął.
- Gregora niestety nie ma. Rehabilitację miał trochę
wcześniej i skończył zanim zaczął się trening – powiedział wpatrując się w
jakiś punkt za jej plecami.
- Rozumiem, cieszę się, że wszystko w porządku. A można
wiedzieć kiedy wróci? Chciałabym z nim pogadać – dziewczyna podniosła nagle
wzrok bo wydawało jej się, że zauważyła jakiś ruch na piętrze.
- Niestety nie wiem. Mówił, że musi jechać załatwić jakieś
sprawy na mieście – na twarzy Lukasa dało się zauważyć zakłopotanie, które
próbował ukryć. Nieskutecznie.
- Tak, a samochód zostawił na podjeździe. Lukas, co jest
grane? – brunetka spojrzała na niego z mieszaniną złości i smutku, bowiem jasne
było dla niej, że chłopak kręci.
- Nic. Poprosił mnie, żebym powiedział, że go nie ma. Nie
umiem kłamać – to drugie zdanie powiedział bardziej do siebie przewracając
oczami i kręcąc głową. Z piętra doszedł ich przytłumiony dźwięk. Lukas otworzył
szerzej drzwi i skinieniem głowy zaprosił dziewczynę do środka. – Załatwiajcie
to między sobą. Jest u siebie.
Joanna bez wahania przeszła przez próg i ruszyła w kierunku
pokoju starszego ze Schlierenzauerów. Zatrzymała się na chwilę przed drzwiami
zastanawiając się czy zapukać, ale była tak zła, że wparowała do środka nie
bawiąc się w uprzejmości. Gregor siedział na łóżku jakby już na nią czekając.
- Puka się – wycedził przez zęby nawet na nią nie patrząc.
- Gdybyś miał na tyle odwagi by ze mną porozmawiać to nie
musiałabym w ogóle tu wchodzić – odszczeknęła mu zamykając za sobą drzwi, by
oszczędzić Lukasowi konieczności słuchania ich kłótni. Skoczek otworzył usta by
coś powiedzieć, ale tylko westchnął głośno i opuścił głowę. Joanna zrozumiała,
że nie zamierza jej atakować, więc usiadła koło niego i spokojnie zapytała. –
Możesz mi powiedzieć o co chodzi?
Gregor jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywał się w swoje
bose stopy spoczywające na puchatym dywaniku zanim się odezwał.
- Sam nie wiem – westchnął kolejny raz.
- Zmieniasz godzinę fizjoterapii, nie odbierasz ode mnie
telefonów, udajesz, że nie ma cię w domu, byle by tylko ze mną nie rozmawiać.
Nawet z Michim sobie wszystko wyjaśniłeś. Aż tak bardzo mnie nienawidzisz? – spojrzała
na niego próbując powstrzymać łzy napływające do oczu. Co jak co, ale pogardy z
jego strony by nie zniosła. Czuła się tak, jak wtedy, gdy spadł ze skoczni.
Czuła, że może go stracić. Pociągnęła nosem.
- Nie, Jo! Nie nienawidzę cię – spojrzał na jej czerwone,
lecz wciąż suche oczy i mocno ją przytulił. – Unikałem cię, bo było mi wstyd.
- Wstyd? – przetarła dyskretnie policzek, po którym
popłynęła samotna łza i odsunęła się trochę by widzieć jego twarz.
- Tak, wstyd – pokiwał nieśmiało głową. –Za to, że się tak
na ciebie zezłościłem o ten pocałunek z Michim. W końcu nic mi do tego. Masz
prawo spotykać się z kim chcesz.
- Ale ja się z nim nie spotykam. Tak dużo się ostatnio
działo, że ja się w tym wszystkim pogubiłam. Nie chcę nic zaczynać dopóki nie
zrobię porządku w swojej głowie – wytłumaczyła. –Jednak bardzo cenię sobie
twoją przyjaźń i to jest jedyna rzecz, której jestem pewna.
Na twarzy Gregora pojawił się uśmiech, a jego oczy aż się
zaświeciły.
- Też jesteś dla mnie bardzo ważna. Znaczy nasza przyjaźń
jest – wyszczerzył zęby i objął ją mocno. Tego właśnie Joannie trzeba było. Przyjaciela.
– Coś ci wibruje w kieszeni.
Dziewczyna odkleiła się od Schlierenzauera i wyjęła telefon
z kieszeni. Dzwonił Fettner.
- Cześć Manuel – przywitała się odbierając połączenie.
- No gdzie ty jesteś? – zapytał przekrzykując śmiechy i
muzykę.
- Zaraz do was jadę – odpowiedziała uśmiechając się na widok
zaskoczonej miny Gregora.
- Super. Mogłabyś zatrzymać się po drodze w sklepie? Ekipa
nam się powiększyła i zapasów nie starczy – poprosił powstrzymując śmiech. –
Przepraszam, ale Thomas mnie rozśmiesza.
- Jasne. A mogę zabrać dwie osoby?
- Jak dziewczyny to jasne. Facetów nam tu już zdecydowanie
starczy – powiedział siląc się na powagę, co chyba nie było łatwe bo
towarzystwo wybuchło nagle niepohamowanym śmiechem.
- Mam kogoś lepszego
niż jakieś tam dziewczyny. Mam dwóch Schlierenzauerów. Tego nie przebijesz.
- Lukas przyjechał? Zabieraj ich i wpadajcie szybko. Tylko
pamiętaj o zakupach. Zaraz ci prześlę listę smsem – rzucił szybko i zanim
Joanna zdążyła cokolwiek powiedzieć, rozłączył się.
- Ubieraj się. Jedziemy do Fettiego na grilla – uśmiechnęła
się dziewczyna do zaskoczonego Gregora. Wstała z łóżka i udała się w stronę
drzwi. Kiedy je otworzyła zobaczyła zszokowanego Lukasa, który musiał
podsłuchiwać całą ich rozmowę. Joanna uśmiechnęła się szeroko. – Szykuj się, ty
też jedziesz.
Ta rozmowa z Gregorem zdjęła ogromny ciężar z jej serca. Poczuła
się nagle wolna i szczęśliwa. Wszystko znów zaczynało się układać.
***
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod ostatnim rozdziałem :) Mega motywujące. Z tego rozdziału jestem trochę niezadowolona bo jakoś nie miałam na niego pomysłu, ale następne już są nieco bardziej przemyślane. W końcu zbliżamy się do końca. I tak jak obiecałam, pod następnym rozdziałem pojawi się link do kolejnego bloga :)
A jak podoba się Wam Raw Air? Ja oszalałam :D Tym bardziej, że dziś w Lillehammer pojawił się Kenny <3 co prawda tylko dopingował kolegów, ale był ^^
Raw Air to mnie do depresji doprowadzi.. niby się cieszę bo był Hilde i Johann dobrze skoczył ale jak zobaczyłam załamanego Tande to serce mi pękło :C tym bardziej jak Romoeren nim potrząsał starając się go pocieszyć :C i ten Kamil ściągany trzy razy z belki.. uch :C serduszko w kawałka
OdpowiedzUsuńA CO DO ROZDZIAŁU,
uch, gdzie są tacy faceci jak Michi, że jak nawalą to kurde wezmą to na klatę i będą przepraszać i wydzwaniać? Szacun dla Jo za tego esemesa o treści: żyję :D haha chciałabym wtedy zobaczyć minę Hayboecka :D
jezu ale ten instagram to zawsze narobi bigosu, jedno foto a ktoś sobie dorobi całej teorii.
Czekam na kolejny, uściski <3
W sumie Gregor zachował się dokładnie tak jak ja bym się zachowała, gdyby było mi wstyd... fajnie, że wszystko się wyjaśniło i wyczuwam niezłą imprezę w następnym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńP.S. W moim nowym opowiadaniu jest już pierwszy rozdział ;) I dziękuję za miły komentarz.
UsuńMelduję się!
OdpowiedzUsuńCo ja mogę powiedzieć... wybacz, że wiecznie cię chwalę, ale w twoim przypadku chyba inna opcja nie wchodziłaby nawet w grę :D Bardzo podoba mi się ten rozdział, naprawdę.
Wszystko znów zaczęło się układać. To zdanie jest chyba najlepszą puentą, ale coś czuję w kościach, że jednak zbyt długo tak pięknie i sielankowo nie będzie... oby to były tylko przebłyski mojego wrednego pesymizmu :D Coś czuję, że w kolejnej części będzie ciekawa imprezka ^^
Raw Air? Powiem szczerze, że z jednej strony mi się podoba, jako kibicowi, bo który kibic narzekałby na to, że codziennie są albo zawody albo kwalifikacje? Ale z drugiej... mam wrażenie, że ktoś, kto wymyślał ten cały turniej, chyba nie do końca go przemyślał. Zresztą, w Norwegii o tej porze roku wiatr szaleje na całego, wczoraj mieliśmy najlepszy dowód, nie dla wszystkich to cudo jest sprawiedliwie. Ale Kenny zrekompensował mi te wczorajsze walki z naturą :D
Czekam, weny!
Buziaki :**
Wybacz, że tak późno ;* Rozdział jak zwykle genialny <3 Nareszcie wszystko układa się, ale coś czuję, że niedługo wydarzy się coś złego. Może to tylko moje przeczucia i oby tak było. Zapraszam tymczasem do siebie na kolejny rozdział http://przypadkowaamilosc.blogspot.com/2017/03/rozdzia-10.html
OdpowiedzUsuńPozdroo ;**
Zapraszam na 10, hey-a-ngel.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej, nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńPostaram się wstawić do końca tego tygodnia. Przepraszam za to opóźnienie, ale ciężko było znaleźć czas i wenę. Rozdział jest już prawie skończony. Został jeszcze jakiś akapit do napisania i korekta.
UsuńKiedy następny? Jejku nie mogę się już doczekac! <3
OdpowiedzUsuńBaccarat | Poker | Live dealer casino games for online casino
OdpowiedzUsuńThe game selection from online baccarat is extensive and fun, and there's 바카라 사이트 plenty of poker action in the house. Baccarat is the 인카지노 ultimate test of skill, 온카지노 luck, and skill