Opowiadanie o miłości, przyjaźni i życiu. Fanfiction, gdzie jedna z głównych postaci to Gregor Schlierenzauer. Pojawiają się też inni członkowie Skijumping Austria Team:)

2. Cudowne Dziecko Skoków Narciarskich



Ból kostki okazał się poważniejszy niż Joanna myślała. Gdy dokuśtykała do domu opuchlizna nie pozwoliła jej zdjąć skarpetki. Jasnym stało się, że musi odwiedzić najbliższy szpital.
- No to teraz mam za to swoje bieganie – pomyślała wybierając numer firmy taksówkarskiej.
Kilkadziesiąt minut później weszła do domu o kulach.
- I co z tą nogą? – dopytywała starsza pani zamykając drzwi za wnuczką.
- Na szczęście nic poważnego, babciu. Bandaż, maść i nie forsować przez kilka dni. Mam też jak najczęściej trzymać nogę w górze, żeby opuchlizna zeszła – odpowiedziała siadając na fotelu. – Ależ jestem głodna.
- Zaraz przygotuję śniadanie. Co Ty na to by zjeść je w ogrodzie? Taka ładna pogoda – zaoferowała pani Mayer.
- Babciu, nie chcę Ci robić kłopotu. Zaraz sama sobie coś przygotuję – powiedziała wstając z trudem z fotela.
- Ledwo dajesz radę stać. Idź spokojnie, a ja wszystko przyniosę – uśmiechnęła się staruszka.
- Dziękuję babciu – Joanna pochyliła się i pocałowała kobietę w czoło zanim ta zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
Ogród był dokładnie taki jakim go zapamiętała. Niezbyt duży, ale spokojnie mieścił się tam kamienny grill, meble ogrodowe i wciąż pozostawał całkiem spory placyk, gdzie jako dziecko bawiła się w berka z dziećmi z sąsiedztwa. Było też stare duże drzewo pod którym siadała by uciec w cień od palących promieni letniego słońca.
Dziewczyna pokuśtykała ścieżką między rabatkami na ławeczkę pod parasolem. O tej porze był tu jeszcze cień. Usadowiła się wygodnie opierając kule o oparcie, a nogę z opuchniętą kostką położyła na pobliskim krześle i z uśmiechem na twarzy przyglądała się jasnemu labradorowi, który biegał z kijem w pysku po ogrodzie sąsiadów. Wyglądało na to, że na kogoś czeka. Gdy pies odbiegł w krzaczki, najprawdopodobniej załatwić swoją potrzebę,drzwi na które wcześniej spoglądał, otworzyły się.
- Tyson! Nie podlewaj babci kwiatów! – rozległ się krzyk.
Z domu wyszedł młody jasnowłosy chłopak. Dość wysoki i przystojny o chuderlawej budowie ciała. Był bardzo podobny do nieznajomego z parku.

 
- O cholercia – zaklęła w myślach Joanna próbując schować twarz przed młodym mężczyzną, który stał od niej zaledwie o kilka metrów, licząc na to, że jej nie zauważy.
Gdy pies wybiegł z krzaków podbiegł do swojego właściciela i kiedy poczuł nową osobę siedzącą za płotem, z radością zaczął skakać na ogrodzenie. Chłopak spojrzał w jej kierunku.
- Tyson, nie wolno. Zaraz… ja cię chyba znam. Spotkaliśmy się rano w parku. Ciężarówka? – przyjrzał się dziewczynie uważnie z delikatnym uśmiechem.
- Ach, to ty. Nie poznałam cię – udawała zaskoczenie.
- Widzę, że jednak ucierpiałaś na skutek wypadku – powiedział wyraźnie zaniepokojony. – Coś poważnego?
- Na całe szczęście nie. Kilka dni i powinnam znów móc biegać.
- Cieszę się. Nie widziałem cię tu wcześniej. Przeprowadziłaś się? – zauważył.
- Nie. Przyjechałam na kilka dni w odwiedziny do babci – odpowiedziała przyglądając się psu, który pobiegł za rzuconym mu przez nieznajomego kijem.
- Ja też przyjechałem w odwiedziny. Chwila. Pani Mayer to twoja babcia? – na twarzy chłopaka malowało się zaskoczenie.
- Tak dokładnie – potaknęła.
- Więc, ty… ty musisz być Joanna – wykrztusił na jednym tchu.
- Zgadza się. Skąd znasz moje imię? – zapytała nieco zbita z tropu dziewczyna.
- Bawiliśmy się w tym ogrodzie jako maluchy, zanim wyjechałaś do Polski –odpowiedział. W jego głosie dało się wyczuć nutkę smutku i rozczarowania.
- O, widzę, że już nadrabiacie rozłąkę gołąbeczki – powiedziała starsza pani przynosząc tacę z kolorowymi kanapkami.
- Babciu! – Joanna spojrzała na staruszkę z wyrzutem, a jej twarz zalała się rumieńcem.
- No co? Taka ładna z was para była. Zostawię was samych. Porozmawiajcie sobie – uśmiechnęła się kobieta i ruszyła w stronę domu.
- Przepraszam Cię za nią – Joanna zwróciła twarz ku nieznajomemu, właśnie sięgał po kij, który leżał u jego stóp.
- Nie ma sprawy pani Mayer zawsze mi to powtarza, kiedy odwiedzam swoją babcię – uśmiechnął się z lekkim zażenowaniem. – W ogóle to jestem Gregor, bo chyba nie bardzo pamiętasz.
-  Teraz sobie przypominam. Miałeś takiego czarnego dużego psa. Uwielbiałam się z nim bawić. Chyba Cezar się nazywał.
- No ładnie. Psa pamiętasz, a mnie nie? – udawał obrażonego.
- Zmieniłeś się. Włosy ci pociemniały, urosłeś. Nie widzieliśmy się chyba 20 lat.
- Dokładnie 20. Ty się za to prawie nic nie zmieniłaś. Te same kruczoczarne włosy ulizane w kucyka i łobuzerskie spojrzenie – powiedział bez ogródek. Uśmiechnęła się.
- Podeszłabym do Ciebie, ale sam widzisz, że mam chwilowo małe problemy z poruszaniem – powiedziała wskazując na swoją nogę. W tym momencie Gregor przeskoczył płot i usiadł naprzeciwko niej. Tyson patrzył z zaciekawieniem i obszczekał całą sytuację.
- Tyson! Spokój! – krzyknął do psa. – Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko – uśmiechnął się w stronę Joanny.
Dziewczyna poczuła się trochę nieswojo. Miała wrażenie, że chłopak pamięta ją nieco bardziej niż ona jego. Spoglądała na niego ukradkiem przez całą rozmowę, ale dopiero teraz wyraźniej zobaczyła jego twarz. Miał przyciągający szeroki uśmiech i całkiem zgrabnie zarysowaną szczękę. Całkiem jak:
- Schlierenzauer? Ten Schlierenzauer? – wyrzuciła z siebie zdumiona.
- Ten? – zaśmiał się udając, że całkiem nie wie o co chodzi, choć  jej twarz wyrażała dokładnie takie samo zaskoczenie jak to, które maluje się na twarzach jego fanek, gdy spotkają go na ulicy.
- No ten. Skoczek narciarski. Złoty medalista olimpijski, dwukrotny zwycięzca Pucharu Świata, dwukrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni i bla, bla, bla. O tego Schlierenzauera mi chodzi.
- Tak, trochę się tego uzbierało. Widzę, że jednak interesujesz się skokami. Myślałem, że nie. W parku mnie nie rozpoznałaś– powiedział nie kryjąc braku skromności.
- W parku wzięłam Cię za zboczeńca. Nie miałam czasu się przyglądać – odpowiedziała przywołując na myśl poranne zdarzenie. – Ale zaraz. W styczniu zawiesiłeś karierę. Co się stało z „cudownym dzieckiem skoków narciarskich”? – dodała z przekąsem.
Gregor przyjrzał się Joannie. Zastanawiał się kim teraz była jego przyjaciółka z dzieciństwa. Zrobiło mu się przykro, że go nie pamiętała, ale byli wtedy małymi dziećmi i nie mógł mieć jej tego za złe.
- Cóż, zapewne widziałaś, że mój występ w ostatnim sezonie nie był najlepszy. Za dużo oczekiwałem, za dużo chciałem i straciłem całą chęć do skakania – z twarzy Schlierenzauera zniknął uśmiech.
- Tak, ten sezon był zdecydowanie poniżej Twoich możliwości. Nie mówię tego w złośliwości – dodała szybko widząc minę chłopaka. – Po prostu przykro było patrzeć jak sobie nie radzisz. No, ale teraz trzeba zbierać tyłek w troki i wrócić do tego co tobie i tysiącom twoich fanów sprawiało radość.
Gregor uśmiechnął się na te słowa.
- Cieszę się, że to mówisz. Od września planuję zacząć regularne treningi, by przygotować się na kolejny sezon. Jeszcze nie wiem czy to teraz wrócę, jednak musze być gotowy. Ale może powiedz co u Ciebie się działo przez ten czas, czym się zajmujesz?
Joanna sięgnęła po kanapkę, bo niemiłosiernie burczało jej w brzuchu. Cud, że chłopak jeszcze nic nie usłyszał.
- Częstuj się – wskazała na talerz. – Cóż. W zeszłym roku skończyłam studia, zaczęłam pracę, której zresztą już nie mam, ale dzięki temu miałam czas, żeby odwiedzić babcię.
- Czemu nie przyjechałaś wcześniej? – zapytał z zaciekawieniem patrząc jak Joanna pałaszuje kanapkę.
- No cóż, to długa i smutna historia. Szkoda psuć na nią dnia – powiedziała starając się nie pokazać smutku, który ją ogarnął na samo wspomnienie ostatnich zdarzeń w jej życiu.
- Rozumiem, każde z nas ma swój bagaż. A do kiedy zostajesz? Mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję cię gdzieś zabrać- zmienił temat.
- W planach miałam dwa tygodnie, ale w zasadzie nic mnie w Polsce już nie trzyma, więc zobaczymy co los tym razem dla mnie przygotował –spojrzała na niego łobuzerskim spojrzeniem, które tak dobrze pamiętał z dzieciństwa. Joanna z pewnością miała jakiś plan.

***

Jeśli przeczytałaś/eś zostaw po sobie ślad w komentarzach. Będzie mi bardzo miło.



2 komentarze:

  1. Ciekawie, ciekawie co ten los dla Joanny przygotował :D Spodobało mi się, więc zostanę! Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D Czekam na więcej...

    OdpowiedzUsuń

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Freepik FlatIcon