Joanna była pewna, że hałas obudzi Gregora, ale ten spał jak
zabity.
- Nie, nie, nie, nie. Nie zrobiłaś tego. Nie zrobiliście
tego – dziewczyna wstała i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju powtarzając pod
nosem i próbując przypomnieć sobie co stało się poprzedniego wieczoru.
Po przejściu kilku kółek wciąż ostatnim wspomnieniem był
toast za bycie singlem. Zdenerwowana zeszła na dół, zrobiła kawę. Na tacy
oprócz dwóch kubków z czarnym napojem położyła mleko, cukier i aspirynę.
Starając się nie wywrócić na schodach, a tym bardziej nie obudzić babci,
wróciła na górę. Postawiła wszystko na toaletce i usiadła na krześle nalewając
sobie do kawy mleka, uprzednio połykając aspirynę.
- Powinnam go obudzić? Boże, mam prawie obcego faceta w moim
łóżku. Co ja powinnam teraz zrobić? Położyć się obok i udawać, że śpię? –
pytała siebie w myślach. – Aśka, uspokój się. Jesteście dorośli, macie
dwadzieścia sześć lat. Nie przeżywaj jak dziewica ciążę. Ciąża, właśnie. A czy
my w ogóle się zabezpieczyliśmy? – obeszła łóżko w poszukiwaniu zużytej prezerwatywy,
ale nic nie znalazła i wróciła na krzesło. – Kurczaczki! Przespałam się ze
Schlierenzauerem i nic nie pamiętam.
- Mmmm, eeoeee – usłyszała pomruki dochodzące z łóżka. –
Chyba czuję kawę.
Chłopak przeciągnął się i usiadł. Joanna nic nie
powiedziała.
- Dzień dobry pijaczyno – uśmiechnął się do niej szeroko. –
Cieszę się, że jednak żyjesz.
- Gregor, czy ja… Czy my… Czy ty… - próbowała
wrzucić z siebie dziewczyna pokazując przy tym jakieś dziwne ruchy rękoma.
- Czy uprawialiśmy seks? – zaśmiał się wstając i idąc w jej
kierunku.
Dopiero teraz zwróciła uwagę na to co ukrywał wcześniej pod
ubraniami. Mimo, że był naprawdę wątłej postury, jego ciało było doskonale
wyrzeźbione. Pewnie dlatego zawsze wygrywał w starciu z nią.
- Tak, o to mi chodzi – odpowiedziała z lekkim zażenowaniem.
- Nie, nic z tych rzeczy. Nie jestem nekrofilem. Zaliczyłaś
wczoraj totalnego zgona - zaśmiał się sięgając po kubek i dolewając do niego
odrobinę mleka.
- Ufff, całe szczęście – odetchnęła z ulgą.
- Myślałem raczej, że będziesz zawiedziona – usiadł na łóżku
popijając kawę.
- Czemu miałabym być zawiedziona? – zapytała zdziwiona.
- A co? Nie chciałabyś iść ze mną do łóżka? – popatrzył na
dziewczynę z ciekawością.
- Nie zastanawiałam się nad tym – skłamała.
- Wczoraj mówiłaś co innego – nie ukrywał rozbawienia.
- Co ja takiego ci nagadałam? – zapytała bojąc się poznać
odpowiedź.
- A co ostatnie pamiętasz z wczorajszego wieczoru?
- Jak wznosimy toast za nowy start – patrzyła na niego nie
wiedząc czego się spodziewać.
- Tak myślałem, że zaczęłaś wtedy odpływać. Wypiłaś cały
kieliszek i wzięłaś sobie dolewkę. Zaczęłaś coś opowiadać o jakimś Arturze.
Gadałaś na zmianę po polsku, angielsku i niemiecku dlatego niewiele
zrozumiałem. Głównie wyzywałaś go od fajfusów i różnych innych określeń męskich
genitaliów – patrzył rozbawiony na Joannę, gdy ta starała się wtopić w krzesło
ze wstydu.
- Boże, przepraszam – powiedziała zażenowana.
- Czekaj, czekaj. To dopiero początek. Gdy się już
uspokoiłaś, wiedziałem że trochę za dużo wypiłaś i chciałem odstawić cię do
łóżka. Odprowadziłem cię owiniętą kocem do kuchni i postawiłem szklankę zimnej
wody, żebyś trochę oprzytomniała. Sam poszedłem do ogrodu po butelkę, kieliszki
i talerz. Kiedy wróciłem, koc leżał na podłodze, a ty stałaś przy lodówce
próbując jeść jogurt palcami – wybuchnął śmiechem na wspomnienie tej sceny. –
Byłaś nim cała upaprana.
- Jezu – wydyszała dziewczyna cała pokryta rumieńcem.
- Ogarnąłem ten mały bałagan, opatuliłem cię znów kocem i
ruszyliśmy na górę. Po drodze stwierdziłaś, że masz na mnie ogromną ochotę i
powiedziałaś coś po polsku. Brzmiało mniej więcej tak: „Kycem cziem psielecieci
jak Malysch skoczynie”. Powiesz mi co to znaczy? – zapytał z wyraźnym
zaciekawieniem.
- „Chcę cię przelecieć jak Małysz skocznie”? Dziewczyno, nie
bierzesz już alkoholu do ust. Od kiedy to ty się tak winem spijasz? – karciła
się w duchu.
Gregor patrzył na nią wyczekując odpowiedzi.
- Lepiej żebyś nie wiedział. Pogrążyłam się już dostatecznie
– odpowiedziała modląc się w duchu, by to było już ostatnie co odwaliła tego
wieczoru.
- I tak się kiedyś dowiem – nie przestawał się śmiać. – No
więc, gdy już wreszcie dotarliśmy do pokoju, chciałem położyć cię do łóżka.
Zaczęłaś się rozbierać, żeby zdjąć ciuchy upaprane jogurtem. Pomogłem ci.
- Czyli jednak wykorzystałeś sytuację i rozebrałeś mnie do naga?
– zapytała z lekkim oburzeniem.
- Do bielizny. Wciąż ją masz na sobie – Joanna zajrzała pod
pidżamę i z ulgą zobaczyła, że mówi prawdę.- Znalazłem koszulkę, którą miałaś
wczoraj rano na sobie i założyłem ci ją.
- To nie tłumaczy dlaczego tu zostałeś i dlaczego jesteś w samych
bokserkach – zauważyła patrząc się na Gregora, z którego twarzy nie znikał
uśmiech.
- Kiedy przykrywałem cię kołdrą i chciałem pocałować w czoło
na dobranoc, złapałaś mnie za bluzę i za żadne skarby nie chciałaś puścić.
Powiedziałaś, żebym nie był chamem i nie zostawiał damy w potrzebie. Chciałem
poczekać aż zaśniesz i się ulotnić, ale jak tylko poczułaś, że próbuję wstać,
położyłaś się praktycznie na mnie. Nie miałem już siły z tobą walczyć, więc po
prostu się rozebrałem i poszedłem spać – zakończył upijając kawę i patrząc na
Joannę, która była już bliska płaczu.
- Jezu, co ty sobie teraz o mnie myślisz? – zapytała
łamiącym się głosem.
- Chodź tu – wskazał miejsce na łóżku obok siebie.
Joanna wstała i zbliżyła się niechętnie do chłopaka cała
czerwona ze wstydu.
- Myślę sobie, że jesteś uroczo pokręcona i na pewno nie
będę się z tobą nudzić do końca życia – zaśmiał się i objął ją ramieniem.
***
Kolejny rozdział wrzucam tuż przed konkursem i idę zaraz kibicować najlepszym :)
Miło będzie jeśli dacie znać, że jesteście i czytacie!
Jeśli chcecie być na bieżąco, zapraszam na mój profil na fb Frances Blackwood
Świetny rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
Evie.
Przybywam. Rozdział, jak i opowiadanie są cudowne. Hm jeść jogurtu palcami jeszcze nie próbowałam. Czekam na następny. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńP.S Zapraszam do siebie, na nowy rozdział. http://newerregret.blogspot.com/
Usuń