Joanna przeciągnęła się leniwie. Podniosła się na łokciach i
usiadła. Kołdrę podciągnęła pod samą brodę.
- Ale tu zimno – powiedziała do siebie otwierając powoli
oczy. Jednak nie ujrzała szafy, która stała w jej pokoju naprzeciwko łóżka. –
Co jest?
Dziewczyna patrzyła na zieloną ścianę, na której wisiały
jakieś zdjęcia. Trudno było dostrzec twarze z tej odległości, ale z całą
pewnością przedstawiały skoczka narciarskiego. Powoli rozejrzała się po
pomieszczeniu. To zdecydowanie nie był jej pokój. Po jej prawej stronie stała
wielka biała szafa z lustrem, w którym odbijały się drzwi do łazienki. Była
sama. Wyskoczyła nago z łóżka wcześniej namierzając swoje ubrania rozrzucone po
całej podłodze i szybkim krokiem udała się pod prysznic. Odkręciła wodę i
zamknęła oczy. W jej głowie zaczęły pojawiać się urywki wspomnień z minionej
nocy.
- W coś ty się dziewczyno wpakowała – skarciła się w duchu. –
Drugi raz znajdujecie się w pobliżu łóżka i drugi raz w nim lądujecie. Czy ty
nie potrafisz nie iść do łóżka z facetem, który ci się podoba? Potem się
jeszcze zakochasz i złamane serce gotowe.
Zakręciła wodę, owinęła się pierwszym lepszym ręcznikiem i
stanęła przy umywalce. Przetarła ręką zaparowane lustro. Spojrzała na swoją
twarz, na której widoczne były resztki wczorajszego makijażu. Odkręciła zimną
wodę i zmyła je. Wytarła ostatnie krople wody z ciała, założyła ubrania i
przeczesała palcami włosy, które wciąż pachniały Schlierenzauerem. Stała
jeszcze chwilę w pokoju trzymając dłoń na klamce i zastanawiając się co ma mu
powiedzieć. Że to był najlepszy seks w jej życiu? A może, że to był błąd, który
nie powinien w ogóle mieć miejsca? Biorąc głęboki oddech otworzyła drzwi. Zeszła
po cichu po schodach nasłuchując obecności Gregora. Usłyszała go w kuchni.
Poszła jednak najpierw do salonu, by przykryć zapach wstydu perfumem, który
miała w torebce. Napisała też pospiesznie babci, że wszystko z nią w porządku i
nie mając wyboru, udała się do kuchni. Gregor stał tyłem do niej pichcąc coś
przy kuchence. Miał na sobie tylko spodnie dresowe. Nie usłyszał gdy usiadła
przy stole nalewając sobie kawy do kubka. Przez chwilę przyglądała mu się bijąc
się ze swoimi myślami.
- Cześć. Czemu nic nie mówisz, że już jesteś? – przywitał
się gdy tylko ją zobaczył i wysłał najbardziej promienny uśmiech jaki tylko
mógł, po czym nałożył na dwa talerze coś co wyglądało jak jajecznica.
- Cześć – uśmiechnęła się niepewnie.
- Właśnie miałem iść cię obudzić. Za pół godziny musimy
wyjeżdżać, jeśli mam cię odwieźć do babci i zdążyć na trening – powiedział wskazując
na czarny zegar wiszący nad wejściem do kuchni.
- Nie chciałabym ci sprawiać kłopotu – upiła spory łyk kawy.
- Znów zaczynasz? To żaden kłopot – uśmiechnął się stawiając
przed nią talerz ze śniadaniem.
- Dzięki – odpowiedziała i włożyła pierwszy kęs do ust. –
Pycha.
Joanna wiedziała, że zaraz dojdzie do rozmowy na temat
ostatniego wydarzenia i próbowała odwlekać ją jak najbardziej się dało. Wciąż
nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Co on może o tym wszystkim myśleć.
Już nawet nie była pewna czy chce się dowiedzieć. Miała nadzieję, że buzie
pełne jedzenia uniemożliwią przeprowadzenie tej rozmowy przy śniadaniu.
- Cieszę się, że ci smakuje – odpowiedział Gregor patrząc
jak jego towarzyszka pochłania swoją porcję. Chciał z nią porozmawiać o
minionej nocy. Cieszył się, że stało się to co się stało. Nie wiedział jaka
będzie jej reakcja na te wydarzenia. Szczerze mówiąc, trochę się bał. Po
trwającej przez dłuższą chwilę ciszy, gdy słychać było tylko odgłos widelca
stukającego w talerz, odezwała się Joanna.
- Czemu mnie nie obudziłeś? – zapytała spoglądając ukradkiem
na jego nagi tors. Doskonale pamiętała jak składała na nim wczoraj swoje
pocałunki.
- Bo uroczo spałaś. Byłem też pobiegać, więc nie było sensu
by cię budzić wcześniej, tylko po to byś sobie posiedziała i na mnie poczekała –
wpakował ostatni kęs chleba do ust.
- To miłe z twojej strony – uśmiechnęła się odsuwając pusty
talerz od siebie.
Oboje czuli, że atmosfera między nimi jest bardzo napięta.
Starali się ostrożnie dobierać słowa próbując wyczuć swojego rozmówcę. Każde z
nich czekało na ruch drugiej strony.
- Co do wczorajszego wieczoru… - Gregor nie wytrzymał.
- Nie, błagam. Nie teraz – powstrzymała go Joanna. –
Porozmawiajmy o tym później, ok.?
- Dobrze. Jeśli tak chcesz – powiedział nie okazując żadnych
emocji.
- Chyba musimy się już zbierać – zmieniła temat patrząc na
telefon. – Zaraz dziewiąta.
- Masz rację – chłopak pospiesznie wstał i zaczął zbierać
naczynia.
- Zostaw, ja tu ogarnę. Ty idź się ubierz, bo chyba tak nie
pojedziesz – spojrzała wskazując głową na jego nagi tors.
- Dzięki – pocałował ją w policzek i pobiegł na górę.
Dziewczynę bardzo zaskoczył ostatni gest skoczka. Nie bardzo
wiedziała jak ma go odebrać. Szybko powkładała więc naczynia do zmywarki i
wytarła stół papierowym ręcznikiem. Słysząc na schodach kroki, poszła do salonu
wziąć swoje rzeczy i stanęła przy drzwiach wyjściowych czekając na Gregora.
Wyjechali z Fulpmes rozmawiając jakby nigdy nic o ulubionych
zespołach. Gdy zbliżali się do tunelu pod skocznią, zauważyli ogromny korek.
- Co jest? O tej porze przecież tu nie ma korków –
powiedział bardziej do siebie niż do Joanny.
- Zapytam tego gościa co tam stoi – dziewczyna wskazała na
mężczyznę palącego papierosa jakieś dziesięć metrów od miejsca, w którym stali,
po czym szybko wysiadła z auta. – W tunelu był wypadek. Droga jest zablokowana –
powiedziała wsiadając z powrotem do samochodu.
- Więc nie ma szans, żebym zdążył cię odwieźć i wrócić na
trening. Przepraszam – powiedział zdenerwowany i skręcił w jakąś ulicę.
- Nie ma sprawy. Wezwę pod skocznię taksówkę – uśmiechnęła się
pocieszająco.
Po kilku minutach byli już pod Bergisel. Gdy wysiadali z
samochodu, Gregor zauważył na tylnym siedzeniu aparat i wpadł na świetny
pomysł.
- A może zostaniesz na treningu? Chłopaki się na pewno
ucieszą. Jeśli miałabyś ochotę, mogłabyś też porobić zdjęcia – sięgnął po
sprzęt i podał dziewczynie.
- Mówisz poważnie? – zapytała totalnie zaskoczona Joanna
biorąc niepewnie aparat do rąk.
- Jasne! Potem odwiózłbym cię spokojnie do domu – podszedł do
bagażnika by wyciągnąć swoją torbę treningową.
- Może to śmieszne, ale jeszcze nigdy nie byłam na skoczni –
zobaczył jak jej oczy się zaświeciły.
- No to masz teraz świetną okazję – uśmiechnął się i rzucił
w jej kierunku kurtkę. – Załóż, żebyś nie zmarzła. Powinna być dobra.
- Dzięki. A tobie nie będzie zimno? – zapytała odstawiając
aparat na dach samochodu i wsuwając ręce w rękawy.
- Ja się zaraz przebieram w kombinezon. Nie będzie mi
potrzebna – zaśmiał się zamykając bagażnik i udając się w kierunku wejścia.-
Idziesz?
Nie musiał jej dwa razy powtarzać. Szybko chwyciła sprzęt i
ruszyła za nim. Joanna rozglądała się na wszystkie strony, próbując zobaczyć
jak najwięcej, ale to miejsce było ogromne.
- Mamy jeszcze chwilę czasu – powiedział Gregor patrząc na
zegarek. – Chcesz jechać na górę?
- Na górę? – zapytała nie wiedząc o co chodzi. – Ale, że… Że
tam? – dodała szybko wskazując na rozbieg.
- Tak, dokładnie tam – uśmiechnął się widząc malujące się na
jej twarzy przerażenie. – Widok jest nieziemski.
- Nie wiem czy powinniśmy – wahała się.
Po kilku minutach byli już w pomieszczeniu nad rozbiegiem.
- Jejku, jak tu pięknie – dziewczyna podeszła do
najbliższego okna. – Widać prawie cały Innsbruck. Będąc tutaj już mam stracha.
A co dopiero wy na belce startowej.
- Idzie się przyzwyczaić – powiedział do jej pleców.
Gregor nie mógł oderwać od niej wzroku. Tak bardzo chciał ją
teraz przytulić, pocałować, ale bał się jej reakcji. Obserwował więc spokojnie
jak wyciąga aparat i zaczyna robić zdjęcia. Jej twarz była cała rozpromieniona.
- Musimy wracać. Zaraz zaczynam trening – chłopak spojrzał
na zegarek i ruszył w stronę windy.
Joanna stała przy bandzie na zeskoku i czekając na pierwszy lot któregoś z chłopaków robiła zdjęcia obiektu. Po kilku minutach zobaczyła
małą kropkę na belce startowej. Ktoś niewątpliwie szykował się do skoku.
- Wow - powiedziała,
gdy tylko skoczek odbił się z progu i leciał w jej kierunku. Zanim zdążyła
ustawić aparat, już wylądował. Podjechał do niej i zdjął gogle.
- Robi wrażenie, co? – usłyszała głos Koflera.
- I to jakie – odpowiedziała rozpromieniona.
- Lepiej szykuj aparat. Zaraz Micha skacze – powiedział wskazując
na skocznię.
Nie musiał jej dwa razy tego powtarzać. Dziewczyna
błyskawicznie wycelowała w rozbieg i zdążyła zrobić kilka zdjęć zanim Hayboeck
wylądował z pięknym telemarkiem.
- Ale się popisuje – podsumował jego skok Andreas. – Mamy tylko
przetestować nowe kombinezony, a ten walczy o miejsce na podium.
- Co tam mała? – zapytał podjeżdżając do nich Michael.
- Mała? Przypominam, że jestem starsza. I wcale nie taka
niższa od ciebie – odpowiedziała robiąc mu zdjęcia, gdy odpinał narty.
- Przestań, bo czuję się jak na jakiejś wystawie – próbował się
zasłonić Hayboeck przed aparatem.
- Gregor kazał mi robić zdjęcia – rzuciła szczerząc zęby.
- Zapomniał chyba dodać, że tylko jemu – zaśmiali się obaj.
- Oj dajcie spokój, chcę mieć po was jakąś pamiątkę w Polsce.
Przecież ich nigdzie nie opublikuję – uśmiechnęła się kierując sprzęt w stronę
belki startowej na którą już ktoś siadał.
- A to jednak wracasz do Polski? – zapytał blondyn schylając
się po narty.
- Jeśli nie znajdę jakiejś pracy to niestety będę musiała –
odpowiedziała ze smutkiem w głosie. – Nie mogę siedzieć mojej babci na głowie.
Z resztą za kilka dni wraca ciotka i nową kwaterę też musiałabym znaleźć.
- Nie martw się. Na pewno coś znajdziesz – powiedział Kofler
i razem z Michaelem przeszli przez bandę.
Gdy leciał trzeci skoczek, Joannie również udało się zrobić
parę zdjęć.
- Fajnie cię znów widzieć – powiedział Poppinger, gdy podszedł
do niej trzymając narty.
- Ciebie również –posłała mu uśmiech.
- Wyszły jakieś fajne? – zapytał wskazując głową na aparat.
- A zobacz sam – odchyliła sprzęt i włączyła galerię.
- Całkiem nieźle sobie radzisz – uśmiechnął się spoglądając
na zdjęcia.
Za plecami usłyszeli dziewczęcy chichot.
- Myślałam, że to zamknięty trening – powiedziała Joanna
patrząc na kilka dziewczyn w wieku około osiemnastu lat.
- To fanklub Schlierenzauera. Czasem uda im się wejść – Manuel
przerzucił narty na drugi bok. – Jak któraś ma szczęście to i czasem jakieś
afterparty jej się trafi. Jeśli wiesz o czym mówię – Poppi wykonał dziwny ruch
brwiami.
- Dobrze wiedzieć – powiedziała do pleców chłopaka, który
szedł w kierunku szatni.
Miało ich skakać tylko czterech, więc Joanna wiedziała, że został
już tylko Schlieri. Jego sylwetka w locie zapierała dech w piersiach. Gdy
wylądował z równie widowiskowym telemarkiem jak Hayboeck, rozległa się burza
oklasków. Nie musiała się nawet odwracać by wiedzieć skąd pochodzą. Gdy Gregor
do niej podjeżdżał, usłyszała tylko ochroniarzy, którzy wypraszali fanki z
obiektu.
- I jak? Udało ci się zrobić jakieś zdjęcia? – zapytał odpinając
narty.
- Tak. Myślę, że kilka jest naprawdę dobrych – uśmiechnęła się.
- To super. Ja idę do chłopaków do szatni. Czeka nas jeszcze
krótka rozmowa z trenerem i już jestem z powrotem – powiedział i oddalił się w
tym samym kierunku co wcześnie inni członkowie austriackiego teamu.
Joanna zrobiła jeszcze kilka zdjęć obiektu i poszła w
kierunku szatni. Usiadła na ławce przed budynkiem i przeglądała zdjęcia. Nie
mogła się jednak skupić, bo przez jej głowę przelatywały tysiące myśli. Mimo,
że przeżyła najlepszą noc swojego życia, wiedziała że popełniła błąd. Nie
powinna była ulegać urokowi chłopaka. Obserwując jego dzisiejsze zachowanie
próbowała rozgryźć co on o tym wszystkim myśli. Z jednej strony miała nadzieję,
że dla niego to może być początek jakiejś fajnej relacji między nimi. Z drugiej
zaś, po tym co usłyszała od Poppingera, nie miała ochoty nic z nim zaczynać.
- Cholera – zaklęła pod nosem chowając aparat do torby. – W coś
ty się znów wpakowała dziewczyno.
Joanna wstała nie mogąc już dłużej usiedzieć krążyła w kółko
po niewielkim placyku.
- Już jestem – odwróciła się gdy usłyszała za plecami
znajomy głos.
- Gregor, musimy porozmawiać – dziewczyna spojrzała na niego
z pełną powagą.
***
Jak obiecałam, tak i jest. Nie za bardzo jestem z niego zadowolona. Przez ten wypadek Schlieri'ego nie mogłam się skupić.
I teraz pytanie do was. Kofler czy Hayboeck?
O, wreszcie cukierkowo nie będzie :D Podoba mi się, podoba... Czekam na następny, a Ciebie zostawiam ze świeżą szósteczką u mnie na blogu! http://whatilike-aboutu.blogspot.com/2017/02/rozdzia-6.html
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, że znalazłam to opowiadanie, choć mam nadzieję, że nie Gregor nie będzie w nim aż takim dupkiem. W rzeczywistości tak bardzo spokorniał... Trzymam kciuki za tego fikcyjnego i prawdziwego :D
OdpowiedzUsuńMelduję się!
OdpowiedzUsuńByłam już u ciebie dużo wcześniej, ale ostatnio moja codzienność kręciła się wokół książek i sesji, po prostu zapomniałam. Wybacz.
Całkiem mi się tutaj u ciebie podoba. Po pierwsze, bo wygląd, który jest śliczny, po drugie... bo Gregor, którego wielbię ciągle od wielu lat :D Podoba mi się też to, w jaki sposób nam go przedstawiasz. Chyba dalej nie będzie tak zbytnio cukierkowo :D
Powiem szczerze, mi wczoraj serducho zamarło, jak się dowiedziałam o tym upadku... ale ponoć ma tylko siniaki, więc mam nadzieję, że szybko do nas z powrotem wróci.
Weny, buziaki :**
PS. Mogłabyś informować? Mam niestety ogromną sklerozę...
Jestem, kochana!!!
OdpowiedzUsuńTen rozdział ... ja naprawdę nie jestem w stanie napisać coś sensownego. Po prostu to jest niesamowitego. To odpowiadanie jest wyjątkowo świetne opowiadanie. A ja jestem Twoim wielkim fanem!!! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Zapraszam do siebie kochana w wolnej chwili : http://bieguny-dwa-lacza-sie.blogspot.com/2017/02/rozdzia-pierwszy.html
Mam nadzieję, że wpadniesz i skomentujesz.
Pozdrawiam gorąco.
Evie.
Zapraszałaś więc jestem :D Na prawdę super opowiadanie i zostanę tutaj więc informuj mnie o nowych rozdziałach. Przy okazji zapraszam do siebie na nexta ;* http://przypadkowaamilosc.blogspot.com/2017/02/rozdzia-6.html
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, świetnie się czyta! ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział hey-a-ngel.blogspot.com