- Teraz? – nie musiał nawet pytać o czym chce porozmawiać jakoś
od razu wiedział, że temat zejdzie na to co stało się wczoraj wieczorem.
- Tak, teraz – zagryzała wargę ze zdenerwowania.
- Dobrze. Chodźmy tam – wskazał na ławkę na drugim końcu
placyku. Dziewczyna miała wrażenie, że szli w ciszy całą wieczność. Postawiła
torbę z aparatem obok ławki i przyglądała się przez chwilę jak reszta drużyny
wychodzi z szatni i posyłając im wymowne uśmiechy skierowali się do wyjścia z
obiektu.
- Gregor… - zaczęła nie wiedząc co ma dalej powiedzieć,
wzięła więc głęboki oddech by przypomnieć sobie całą przemowę, którą tak
dokładnie sobie ułożyła kręcąc się po placyku.
- Wiem, co chcesz powiedzieć – wtrącił nagle nawet na nią
nie patrząc.
- Co takiego niby? – zapytała wyzywająco. Może nieco za
bardzo.
- Że żałujesz tego co między nami zaszło – wydusił z siebie
bawiąc się paskiem swojej torby treningowej, która niedbale leżała pod jego
nogami.
- Nie. Nie żałuję tego – spojrzała na chłopaka próbując
odczytać jakiekolwiek emocje. Gdy tylko dotarły do niego jej słowa, podniósł
głowę.
- Nie żałujesz? – twarz Gregora nieco się rozpromieniła.
- Nie- odpowiedziała wpatrując się w dołeczki na jego
policzkach. Miała ochotę go pocałować. - Jednak uważam, że to był błąd – dodała
szybko czując jak jej serce przyspiesza a krew pulsuje w głowie.
- Błąd? Nie bardzo rozumiem. Źle ci było? – zapytał
zdezorientowany po tym co usłyszał.
- Nie. Ty nic nie rozumiesz – przewróciła oczami. – To był
najlepszy seks w moim życiu. Już dawno nie było mi z nikim tak dobrze –
uśmiechnęła się na samo wspomnienie.
- Więc o co ci chodzi? – teraz to już kompletnie nie
wiedział co jej siedzi w głowie pod tymi czarnymi włosami.
- O to, że nie przypisujmy temu więcej niż to naprawdę
znaczyło. Trochę alkoholu, mała sprzeczka podnosząca ciśnienie i bum, dwójka
przyjaciół wylądowała w łóżku. Całkiem popularna na świecie historia. Fajnie by
było, gdyby jednak zostało to jednorazową akcją bez szansy na powtórkę. Szkoda
psuć naszą znajomość. Przyjaźń i seks? To nigdy nie kończy się dobrze – powiedziała
na jednym wydechu. Spojrzała na Gregora wyczekując jakiejś reakcji z jego
strony, ale milczał. Szczerze mówiąc nie spodziewała się po nim takiej
bierności podczas tej nie łatwej rozmowy.
- Rozumiem – odezwał się po dłuższej chwili wpatrując się w
swoje narty wciąż oparte o ścianę szatni. – Przyjaciele?
Joanna miała ochotę wstać i biegać w kółko wydzierając się w
niebogłosy. W jej głowie toczyła się istna walka. Z jednej strony chciała go
pocałować, a następnie kochać się z nim przez kilka następnych godzin. Nie
chciała by ta akcja stała się jednorazowym wyskokiem. Chciała ją powtarzać
codziennie. Jednak drugi głos w jej głowie krzyczał, że prędzej czy później by
się w nim zakochała i złamałby jej serce z jakąś fanką na afterparty. Przecież
to był słynny Gregor Schlierenzauer. Byłaby tylko jedną z wielu. Poza tym za
kilka dni musiała wracać do Polski. Po co wszystko komplikować? Niech zostanie
jak jest. Z resztą odniosła wrażenie, że chłopak potraktował tą noc jak jedną z
wielu w swoim życiu. Bez szału.
- Przyjaciele – kiwnęła głową.
- Pokaż zdjęcia – powiedział nagle jakby cała wcześniejsza
rozmowa nie miała miejsca, co utwierdziło ją tylko w przekonaniu, że ich odbyty
stosunek nie miał dla niego żadnego szczególnego znaczenia. – Jestem ciekaw co
tam wyczarowałaś.
- Nic specjalnego – sięgnęła po aparat zupełnie zbita z tropu
i podała Gregorowi.
- Co my tu mamy – chłopak zaczął oglądać dzieła Joanny. –
Rany, one są świetne.
- Dzięki – dziewczyna zarumieniła się. – Już ponad dwa
miesiące nie miałam aparatu w rękach. Od kiedy wyleciałam z pracy jakoś nie było
okazji.
- Czym się w ogóle zajmowałaś? – zapytał Schlierenzauer
patrząc na fotografię samego siebie w locie.
- Prowadziłam kampanie reklamowe marek i firm na portalach
społecznościowych – odpowiedziała zaglądając mu przez ramię. Miał rację, te
zdjęcia nie były takie złe.
- Prześlę je chłopakom – uśmiechnął się oddając dziewczynie
aparat.
- Mógłbyś mi też? Chciałabym mieć jakąś pamiątkę po was, gdy
wrócę do Polski – schowała sprzęt do torby. Gdy podniosła głowę ujrzała twarz
Schlierenzauera. Już się nie uśmiechał.
- Więc idziesz ze mną do łóżka, mówisz, że to najlepszy seks
twojego życia, potem proponujesz
przyjaźń twierdząc, że to był błąd a teraz oznajmiasz, że jednak wracasz
do Polski – spojrzał na nią z wyrzutem. – Co wy macie nie tak z tymi głowami
baby?
- Nie mam wyjścia. Kończą mi się oszczędności, a pracy nie
mogę tu znaleźć. Na dodatek wraca ciotka, więc i tak musiałabym się wynieść od
babci – próbowała wytłumaczyć.
- Możesz zamieszkać u mnie, przecież mam dużo miejsca –
powiedział jakby takie rozwiązanie było zupełnie oczywiste i zastanawiał się
jak mogła na to nie wpaść.
- A potem co? Ślub, dzieci i żyli długo i szczęśliwie? –
zaśmiała się. – Och daj spokój, widać tak miało być. Cieszę się, że chociaż was
poznałam. Będę miała super wspomnienia do końca życia.
- Nie miałem na myśli tego. Chodziło mi bardziej o to, żebyś
miała więcej czasu. Pomógłbym Ci znaleźć jakąś pracę, a jakbyś stanęła na
nogach to znalazłabyś jakiś swój kąt. Tak chyba w końcu robią przyjaciele,
prawda? – powiedział z nieukrywaną ironią.
- Masz rację, ale biorąc pod uwagę wczorajszą, hm… sytuację,
zamieszkanie pod jednym dachem to nie byłby dobry pomysł – odpowiedziała
puszczając jego ton mimo uszu i zastanawiając się kogo
próbowała przekonać, jego czy siebie.
- Nie odpuścisz, co? – spojrzał na nią zrezygnowany.
- Nie sądzę – uśmiechnęła się i wstała biorąc torbę z
aparatem. Cieszyła się, że atmosfera między nimi się rozluźniła.
- Ja też nie – powiedział gdy była już na tyle daleko, że
nie mogła tego usłyszeć.
Gdy tylko Gregor ją zobaczył wychodząc z szatni wiedział, że
coś jest na rzeczy. Dlatego nie bardzo zaskoczyło go, że Joanna chce pogadać o
minionej nocy. Natomiast to, co mu powiedziała było dla niego już sporym
zaskoczeniem. Po jej porannym zachowaniu miał nadzieję, że coś się rozwinie.
Bardzo ją polubił przez ten czas i świetnie się czuł w jej towarzystwie. Nie
chciał by pakowali się od razu w coś poważnego, ale z chęcią przeniósłby tą
znajomość poza ramy przyjaźni. Bez zobowiązań. Przynajmniej na razie. Gdy
zrozumiał, że Joanna nie bardzo miała na to ochotę, postanowił się nie wychylać
i zgodzić się z nią. Do czasu. W głębi duszy był przekonany, że nie była z nim
do końca szczera podczas tej rozmowy. Nie zamierzał jej odpuścić.
- Idziesz?- zawołała.
- Idziesz?- zawołała.
*
Dwa dni później Joanna siedziała w ogrodzie i starała się
zapamiętać jak najwięcej szczegółów niesamowitych widoków Alp wdychając rześkie
górskie powietrze. Nagle poczuła jak coś wibruje jej w kieszeni.
- Cześć Gregor – przywitała się.
- Lepiej usiądź – usłyszała jego zadowolony głos w
słuchawce.
- Siedzę.
- Mam dla ciebie
świetne wieści.
- Już się boję.
- Znalazłem ci pracę…
***
Jestem mega niezadowolona z tego rozdziału. Jest za krótki. Bardzo go wymęczyłam. W następnych się trochę zadzieje, więc siłą rzeczy będą o wiele dłuższe. Jak się domyślacie, Joanna rozpocznie nową pracę, która sprawi jej wiele radości. Z resztą nie tylko jej :) Już niedługo powrócą co niektórzy, ale pojawią się też nowi! ;)
Piszcie co myślicie o naszych "gołąbkach".
Świetny rozdział. Mój ulubiony :-)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny.
Pozdrawiam.
Dopiero znalazłam tego bloga i postanowiłam... zostaję tu na dłużej :) Świetny rozdział i czekam na kolejne, a w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://wiatrpodnarty.blogspot.com/?m=1
Będzie mi bardzo miło, jeśli przeczytasz i skomentujesz. :)
Rozdział świetny cóż tu więcej dodać... Coś czuję, że w tej pracy będzie się dużo działo...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Pozdrawiam
Świetny! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny http://przypadkowaamilosc.blogspot.com/2017/02/rozdzia-7.html
Pozdroo ;*