- Gregor! – krzyknęła gdy znalazła się już na dole. Jej usta
drżały próbując wydać z siebie jeszcze jakieś słowa, ale wydostały się z nich
tylko jakieś nieme jęki. Chciała pobiec do niego. Obudzić go, przytulić.
Sprawdzić czy wszystko w porządku, ale ktoś złapał ją za rękę.
- Daj im działać – usłyszała za sobą głos Michaela, który
zdawał się być wystraszony całą tą sytuacją, jednak starał się tego nie
okazywać.
- On się nie rusza! – odwróciła się do niego cała zapłakana.
– On praktycznie stamtąd spadł – wskazała trzęsącą się ręką na rozbieg. –
Turlał się jak marionetka, której ktoś odciął sznurki.
- Wszystko będzie dobrze – próbował ją pocieszyć. – To
pewnie nic poważnego.
- A jeśli coś mu się stało. A jeśli on… ? – nie chciało jej
to przejść przez gardło.
Wtuliła się w Hayboecka.
- Nawet tak nie myśl. Pewnie tylko się poobijał i stracił przytomność
– objął ją ramieniem nieco zaskoczony jej zachowaniem. Jednak nie chciał się w
to zagłębiać. Teraz nie był na to odpowiedni moment.
- Schlierenzauer! Nawet się nie waż! – odwróciła się i
złapała Gregora na chwilę za rękę gdy mijali ich medycy. Kilka sekund później
patrzyła przez łzy jak karetka odjeżdża.
- Poczekaj tu chwilę – usłyszała i poczuła jak Hayboeck ją
puścił. – Zaraz do ciebie wrócę.
Na co miała czekać? Po co? Stała w miejscu i nie mogła się
ruszyć. Chciała pobiec za ambulansem, ale jej nogi wydawały się być z ołowiu.
Mijali ją ludzie rozmawiający o czymś niespokojnym tonem, ale nikogo nie
widziała ani nie rozumiała. Miała wrażenie, że czas się zatrzymał. Nie miała pojęcia jak długo tam stała. Zaczęła
się trząść. Nawet się nie zastanawiała czy to z zimna czy ze strachu o Gregora.
Po głowie krążyła jej tylko jedna myśl. Na tyle upierdliwa, że nie mogła się
jej pozbyć. A jeśli on…?
- Daj kluczyki – Michael wrócił. Odwróciła się do niego i
spojrzała na jego wyciągniętą rękę.
- Po co ci moje kluczyki? – zapytała nieprzytomnie widząc
jedynie rozmazany kształt jego dłoni gdy kładła na niej zawartość swojej
kieszeni.
- Zawiozę cię do domu – to zdanie odbijało się po jej głowie
kilka sekund zanim zrozumiała jego znaczenie. Wyjął z jej ręki aparat, który
wciąż ściskała i objął ramieniem prowadząc w stronę wyjścia z obiektu.
- Nie! Zawieź mnie do szpitala – zatrzymała się nagle.
- I tak nam nic nie powiedzą. Poczekajmy w domu na wieści od
sztabu – w jego głosie dało się wyczuć rozdrażnienie.
- Nie. Ty nic nie rozumiesz. Ja MUSZĘ tam być . MUSZĘ! –
spojrzała na niego z wyrzutem. Jakby to, że mają być teraz w szpitalu było
oczywistą oczywistością.
Po kilkunastu minutach jazdy w zupełnej ciszy Michael
zatrzymał samochód na szpitalnym parkingu. Gdy wysiedli dziewczyna rozglądała
się przez chwilę nie bardzo wiedząc, w którą stronę się udać. W jej głowie
przeraźliwie krzyczała pustka. Hayboeck podszedł do niej i złapał ją za rękę.
Tym gestem wydawał się wysyłać jej całe wsparcie, jakąś dziwną energię, która
działała na nią kojąco. Niczym łzy feniksa na rany w jednej z książek, które
kiedyś czytała. Uspokoiła się na tyle, że udało jej się powstrzymać łzy.
Przynajmniej na jakiś czas.
- Chodź – powiedział i ruszył w stronę szklanych rozsuwanych
drzwi. Skierowali się w stronę wind.
- Michi, boję się – odezwała się cicho Joanna, gdy drzwi się
zamknęły i ruszyli w górę.
- Nie bój się mała. Na pewno nic mu poważnego się nie stało
– próbował ją uspokoić mocniej ściskając jej dłoń, którą wciąż trzymał.
- Nie widziałeś jak spadł. To wyglądało okropnie. Po takim
upadku nie można wyjść cało – spuściła głowę próbując zahamować łzy pchające
się jej ponownie do oczu.
- Hej – uniósł lekko jej podbródek. – Spójrz na mnie.
Dziewczyna podniosła niepewnie głowę i spojrzała na twarz
Michaela, na której malował się uśmiech pełen otuchy.
- Gregor to mocny zawodnik. Cokolwiek by się nie działo to
zawsze spada na cztery łapy. Choć może teraz spadł na tyłek – kąciki ust Joanny
powędrowały delikatnie do góry na to ostatnie zdanie Hayboecka. – A takie
upadki zazwyczaj wyglądają groźniej niż są naprawdę.
- Dziękuję. Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. Dziękuję, że
jesteś – wtuliła się w niego. – Gdyby nie ty to pewnie dalej bym stała na
skoczni jak słup soli.
- Nie ma sprawy. Choć dalej uważam, że powinienem był
zawieźć cię do domu – powiedział zaskoczony jej bliskością. Gdy przytuliła go
po raz pierwszy jeszcze na skoczni wiedział, że to wszystko przez ten nadmiar
emocji po wypadku Gregora i nawet pewnie nie była świadoma tego co robi. Teraz
jednak wydawała się taka spokojna i obecna. Zdziwił go ten gest bo odniósł
wrażenie, że Joanna trzyma go na dystans. Dziewczyna podniosła głowę i
spojrzała Hayboeckowi w oczy. Chciała mu coś powiedzieć, ale jego usta były tak
blisko. Nagle wszystkie słowa, które układała w głowie się gdzieś ulotniły.
Został tylko jeden mały głosik, który powtarzał w kółko: Pocałuj go. Zbliżyła się na zaledwie kilka centymetrów. Gdy winda
się zatrzymała dziewczyna odsunęła się jak oparzona od Michaela, jakby dopiero
teraz zdała sobie sprawę z tego co robi. Wciąż jednak nie puszczała jego dłoni
bojąc się, że jeśli to zrobi to pochłonie ją jakaś czarna dziura rozpaczy.
Blondyn sam nie wiedział co przed chwilą się stało. Czy działo się to naprawdę,
czy tylko mu się przewidziało.
- Skąd wiesz gdzie iść? – zapytała Joanna, gdy szli
korytarzem.
- Bo zazwyczaj właśnie tam któryś z nas ląduje, kiedy się
rozbijemy na skoczni. Widzisz, sztab już jest – wskazał na trzech mężczyzn w
wieku około czterdziestu lat stojących przy oknie.
- Michael, co ty tu robisz? – zapytał jeden z nich wychodząc
parze naprzeciw.
- Przywiozłem małą panikarę – uśmiechnął się i wskazał głową
na brunetkę.
- Fanki do szpitala przywozisz? – mężczyzna przybrał nieco
groźną minę.
- Spokojnie. To przyjaciółka Gregora i nasza nowa
specjalistka od kampanii dla sponsorów. Pozwól, że przedstawię. Joanna Splitt –wyjaśnił
sytuację Hayboeck.
- Przepraszam najmocniej. Martin Wagner – wyciągnął dłoń do
dziewczyny, którą ta uścisnęła. – Myślałem, że Michael znów wpadł na jakiś
durny pomysł.
- Nic nie szkodzi – odezwała się nieśmiało. – Czy wiadomo
już co z Gregorem?
- Na szczęście nic poważnego. Żadnych złamań czy zerwań.
Jednak dość mocno się poobijał. Ma też lekkie wstrząśnienie mózgu. Jak się
obudzi to mogą wystąpić krótkotrwałe problemy z pamięcią – powiedział mężczyzna
z wyraźną ulgą w głosie.
- Widzisz, mówiłem, że tak będzie – uśmiechnął się do Joanny
Michael.
- No ale ma wstrząśnienie mózgu i się poobijał – brunetka
nie odpuszczała.
- Zobaczysz, że za tydzień znów będzie gadał o skakaniu –
zaśmiał się widząc jej wciąż przerażoną minę. – Można go zobaczyć? – zwrócił
się do Martina.
- Jasne, ale dalej jest nieprzytomny – mężczyzna wskazał na
pokój na końcu korytarza.
- Idź. Poczekam tu na Ciebie – powiedział do Joanny i puścił
jej dłoń.
Dziewczyna skinęła tylko głową i nieśmiałym krokiem ruszyła
w kierunku końca korytarza. Mimo, że było to zaledwie kilkanaście metrów miała
wrażenie, że idzie całą wieczność. Drzwi były lekko uchylone. Delikatnie je
popchnęła i weszła do białego pokoju z wielkim oknem, przez które wpadały jasne
smugi zachodzącego słońca. Gregor leżał na łóżku podłączony do różnych dziwnych
urządzeń. Joanna podeszła bliżej siadając na krześle przy łóżku.
- Nieźle mnie wystraszyłeś Schlierenzauer – powiedziała
uśmiechając się lekko do nieprzytomnego przyjaciela. – Nie waż się tego więcej
robić jeśli nie chcesz żebym zeszła na zawał. Nawet nie masz pojęcia jak się
martwiłam. Myślałam, że nie żyjesz – z jej oczu popłynęły łzy, które szybko
starła z twarzy.
Dopiero teraz miejsce pustki w jej głowie zaczęły zajmować
myśli. O tym co stało się na skoczni. Jak bardzo się o niego bała. Jak bardzo
bała się, że go straci. Czuła w sobie cały kalejdoskop uczuć, których nie
potrafiła ani od siebie oddzielić, ani nazwać. Siedziały tam jak poplątane
lampki świąteczne, które tylko śmieją się z ciebie, kiedy męczysz się by je
rozplątać. Chwyciła delikatnie jego dłoń.
- Chyba bym umarła, gdyby ci się coś stało – wyszeptała
patrząc na jego posiniaczone przedramię. Dopiero teraz zauważyła kilka
fioletowo-sinych plam na jego ręce i barku. Zapewne o wiele więcej kryło się
pod kołdrą, którą był okryty. Oparła czoło o jego dłoń, którą wciąż trzymała.
Zamknęła oczy przed którymi jakby automatycznie pojawiła się sytuacja z windy.
Dotarło do niej, że gdyby drzwi się wtedy nie otworzyły to pocałowałaby
Michaela. Ale dlaczego? Nie miała bladego pojęcia.
- Może to te emocje ? – powiedziała szeptem sama do siebie. –
Gregor zafundował ci dziś istny rollercoaster. Na mózg ci już padło dziewczyno.
Twój przyjaciel leży nieprzytomny w szpitalu, a ty chcesz się całować z jego
kumplem z drużyny w windzie. No po prostu brawo.
Joanna usłyszała zbliżające się kroki na korytarzu.
Podniosła głowę i puściła rękę Gregora. W drzwiach pojawił się Hayboeck.
- Zaraz kończy się czas odwiedzin. Jedziemy do domu? –
zapytał posyłając jej delikatny uśmiech.
- Chciałabym tu zostać – odpowiedziała nieśmiało.
- Joanna, lekarz powiedział, że Schlieri nie wybudzi się
wcześniej niż rano – w jego głosie dało się słyszeć rezygnację. Chyba wiedział,
że i tak jej nie przekona.
- Więc zostanę tu na noc jeśli to możliwe. Możesz wrócić
moim autem – przeniosła wzrok na Gregora.
- Dobrze. Powiem pielęgniarkom. Nigdy nie robiły żadnych
problemów. Przyjadę po ciebie rano i nie odpuszczę – podszedł do niej i
pochylił się by pocałować ją w policzek na pożegnanie.
- Dzięki. Do zobaczenia jutro – odwzajemniła uśmiech.
Gdy odgłos kroków na korytarzu ucichł znów oparła czoło o
dłoń Gregora i zamknęła oczy. Tym razem zobaczyła drzewo w ogrodzie babci.
Siedziała pod nim z Gregorem i grali w kółko i krzyżyk patykiem na piasku.
- Oszukujesz! –
krzyknął zdenerwowany chłopiec.
- Nie prawda! –
oburzyła się dziewczynka.
- Oszukujesz! To nie
jest normalne, że ciągle wygrywasz – skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie moja wina, że ty
nie umiesz – brunetka wytknęła mu język.
- Umiem! To może teraz
się pościgajmy? W tym nie da się oszukiwać – popatrzył na nią rzucając jej
wyzwanie.
- Może naucz się
przegrywać, a nie wszystkich oskarżasz o oszukiwanie, gdy nie jesteś w czymś
najlepszy? – teraz dziewczynka skrzyżowała ręce obrażona.
- Jesteś na mnie zła? –
jakby teraz do niego dotarło to co mówił.
- Tak – rzuciła ze
złością.
- Przepraszam –
chłopiec opuścił ręce wzdłuż tułowia.
Nagle Joanna poczuła jakiś ruch w dłoni. Otworzyła oczy.
Słońce zdążyło wzejść może nawet i godzinę temu. Uniosła głowę i spojrzała na
łóżko, na którym leżał Gregor. Miał otwarte oczy.
- Gregor! Obudziłeś się – ucieszyła się dziewczyna. – Jak się
czujesz?
Posłała mu szeroki uśmiech, ale na twarzy jej przyjaciela
malowało się zaskoczenie i zdziwienie.
- Kim jesteś? – zapytał patrząc na nią zagubionym wzrokiem.
***
Guten Abend!
Trochę z małym opóźnieniem, ale jestem. Trochę się znów pomieszało :D Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Szykuję też dla Was małą niespodziankę, ale o niej w następnej notce, która pojawi się za ok. 3 dni.
Dziękuję za wszystkie komentarze, które dają mi kopa w chwilach zwątpienia :*
To się porobiło. Mam nadzieję, że Gregor odzyska pamięć. Asia i Michi.. Czekam na następny. Pozdrawiam cieplutko 😁😘
OdpowiedzUsuńNoo ładnie.. od razu po wydpadku pomyślałam o tym " a co by było gdyby Gregor stracił pamięć" i mam :O
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że on tylko żartuje.
Nawet nie chce sobie myśleć jak Joanna go ochrzani kiedy wyjdzie na moje :D Gregor będzie miał więcej obrażeń niż po upadku.
I jeszcze ten cały Hayboeck! rany..
czekam na kolejny rozdział jak na szpilkach! i dziękuje za odwiedziny mojej strony <3
Tego się kompletnie nie spodziewałam :O Świetnie wyszedł Ci rozdział jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńKochana u mnie właśnie pojawił się drugi rozdział <3
OdpowiedzUsuńnorwegian-wind.blogspot.com
Serdecznie zapraszam na pierwsze starcie Lucy i Forfanga!
I cały czas czekam na informację kiedy u Ciebie pojawi się kolejna część.
Uściski
Genialny rozdział, z niecierpliwością czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Gregor sobie szybko przypomni kim Joanna...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :P
Pozdrawiam :)
O Jezu Gregor nie rób nam tego 😓 musisz sobie przypomnieć Joannę! Musisz chłopie!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze 💕 a ja zapraszam do siebie na 8 ✌
hey-a-ngel.blogspot.com
halo, gdzie ten dwunasty rozdział? :D bo się nie mogę już doczekać!
OdpowiedzUsuńTym czasem u mnie już trójeczka!
Jestem już :* Super jak zawsze <33 Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, nadrobię następnym razem ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny do siebie http://przypadkowaamilosc.blogspot.com/2017/02/rozdzia-8.html
Pozdro ;**
Wybaczcie. Nie dość, że mam nawał obowiązków to jeszcze blokadę. Ale spokojnie, postaram się jutro dopracować i wstawić nowy, a także zdradzić co za niespodziewankę dla Was mam :* Cierpliwości Kochani :)
OdpowiedzUsuń