- Znalazłem ci pracę…
Znaczy załatwiłem rozmowę, ale i tak ją masz w kieszeni. Góra była zachwycona
twoimi zdjęciami. Znaleźli też twoje kampanie na facebooku i uznali, że
będziesz się świetnie nadawała.
- Dżizas, Schlierenzauer zwolnij. Co to za praca?
- Będziesz zajmowała
się kampaniami dla naszych sponsorów. Spodoba ci się. Wpadnę wieczorem to
wszystko ci opowiem. Teraz muszę wracać na trening.
Rozłączył się. Joanna cieszyła się, że Gregor nie wracał
więcej do pamiętnej nocy i że ich relacja wróciła na dobry tor. Całe napięcie,
które towarzyszyło im po niej gdzieś zniknęło i znów mogli normalnie ze sobą
rozmawiać. Jednak z każdym dniem narastał w niej smutek i żal, że nie udało jej
się spełnić marzenia o przeprowadzce do Innsbrucka. W gruncie rzeczy już się
poddała, choć wciąż zostały jej trzy dni.Nie wiedziała kiedy wróci. Nie wiedziała
nawet czy w ogóle wróci. Telefon Gregora rozbudził w niej nowe nadzieje. Jeśli
rzeczywiście dostałaby tą pracę i znalazła by też jakieś niedrogie lokum do
wynajęcia, to mogłaby zostać. Podeszła jednak dość chłodno do wiadomości od
Schlierenzauera i z niecierpliwością czekała do wieczora.
*
Dziewczyna siedziała w ogrodzie oglądając kolejny już zachód
słońca. Miała wrażenie, że każdy następny jest piękniejszy od poprzedniego. Zawsze
lubiła przyrodę. Nie wyobrażała sobie dnia choć przez chwilę nie spędzonego na
zewnątrz. Tym bardziej, kiedy wiosna zdążyła się rozbudzić i nadchodził maj,
którego kwiatowy zapach unosił się w powietrzu, a dni robiły się coraz dłuższe
i cieplejsze.
- Już jestem – usłyszała za plecami głos, który wyrwał ją z
rozmyślań.
- Nareszcie. Myślałam, że zapuszczę tu korzenie –
uśmiechnęła się do niego. – Opowiadaj co żeś wymyślił.
Gregor usiadł wygodnie obok niej. Wciąż na jego widok jej
serce przyspieszało. Gdy tylko zobaczyła go z bliska w ogrodzie niemal dwa
tygodnie temu, jej serce pierwszy raz od dłuższego czasu zabiło szybciej na
widok mężczyzny. Spodobał jej się. Może nie był do końca w jej typie ze względu
na dość drobną posturę, ale jego uśmiech szybko skradł jej serce. Wciąż
pamiętała to zaskoczenie, gdy odkryła kim jest jej sąsiad i nadal ma wrażenie,
że obudzi się zaraz oparta o stół z przypieczonym przez słońce policzkiem i to
wszystko okaże się snem.
- W zasadzie to chyba powinnaś dziękować Koflerowi i
Hayboeckowi. To oni podsunęli mi ten pomysł – uśmiechnął się
- Jaki pomysł? Możesz w końcu mnie oświecić? – zapytała nie
kryjąc zniecierpliwienia.
- To może zacznę od początku. Gdy siedzieliśmy w szatni,
Michi zapytał o twoje zdjęcia, które robiłaś nam na ostatnim treningu.
Oczywiście zapomniałem im przesłać, ale skoczyłem szybko do auta po aparat,
który wciąż leżał w moim bagażniku. Niestety był już rozładowany, więc
wyciągnąłem kartę i wsadziłem do laptopa Koflera. Wiesz, że on prawie wszędzie
zabiera go ze sobą? Pewnie pornosy po kiblach ogląda – zaśmiał się.
- Jak dzieci, jak dzieci – przewróciła oczami Joanna. – Mów
co było dalej, ale daruj sobie szczegóły o waszych schadzkach w toalecie.
- Ja z nim nigdzie nie chodzę – powiedział z lekkim
wyrzutem. – Wracając do tematu. Bardzo im się te zdjęcia spodobały. Kofi
żałował, że nie udało ci się zrobić jemu fotki w locie, bo sponsorzy lubią
takie ujęcia. I wtedy Michi przypomniał sobie, że przecież niedawno odszedł
Matthias i jego posada jest wolna – spojrzał na nią jakby powiedział właśnie
coś oczywistego.
- Matthias? – zapytała nie wiedząc o co chodzi.
- Tak. Zajmował się kampaniami dla sponsorów. Coś podobnego,
co ty robiłaś w Polsce – uśmiechnął się. – No to poszedłem z tymi zdjęciami do
jego szefa i trochę opowiedziałem o tobie. W międzyczasie znalazł twoje stare projekty
i było widać, że jest zachwycony. Jutro o 9 masz rozmowę.
*
Joanna długo nie mogła zasnąć. W myślach odgrywała różne
scenariusze spotkania. Próbowała przygotować się na każdą ewentualność. Jakoś
nie chciała wierzyć w słowa Gregora, że ta rozmowa to tylko formalność.
Stresowała się głównie tym, że nie ma żadnego nowego projektu. Gdy odbywała
takie rozmowy w Polsce, dostawała zadanie przygotowania kampanii na określony
temat. Co prawda miała na to zawsze kilka dni, a nie godzin. Nie mogła wyrzucić
z głowy myśli, że jednak obejdzie się smakiem i wróci do domu rodziców.
Szczerze mówiąc, kiedy wyleciała z ostatniej pracy, jej wiara w swoje
umiejętności zawodowe bardzo spadła. Gdy w końcu zasnęła śniło jej się, że
usiadła na belce startowej Bergisel, zjechała z rozbiegu i odbiła się. Leciała
i leciała, aż wylądowała w salonie Schlierenzauera tańczącego w stroju
wielkiego kurczaka na stole. Kofler i Hayboeck wkładali mu jednodolarówki
między pióra. Kiedy już zdjęła swój kombinezon i wyjęła kilka banknotów z
kieszeni, usłyszała głośny dźwięk. Otworzyła oczy i spojrzała na telefon. Była
siódma. Szybko wyłączyła uporczywie dzwoniący budzik i w piżamie zeszła do
kuchni po kawę. Była pewna, że babcia jeszcze śpi, ale najwidoczniej już
zdążyła gdzieś wyjść bo na stole stała cała góra naleśników razem z życzeniami
powodzenia. Ledwo udało się jej przełknąć jednego, więc całą resztę włożyła do
lodówki. Dopiła kawę i weszła na górę się szykować. Gdy ostatni raz wyliczała w
głowie czy na pewno wszystko wzięła ze sobą, poszła do garażu odpalić samochód.
Szybko pożałowała, że nie korzystała z niego od czasu przyjazdu bo auto nie
chciało odpalić.
- Nie. Błagam, tylko nie teraz. Nie rób mi tego teraz
kochanie – mówiła pieszczotliwie do swojego citroena gładząc go po masce. – Jak
odpalisz to obiecuję, że będziemy częściej jeździć razem.
Przekręciła kluczyk raz jeszcze i samochód w końcu odpalił.
Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze czterdzieści minut na to, by dostać się pod
wskazany adres w Innsbrucku. Włączyła playlistę z piosenkami Johna Mayera i
wyruszyła. Mimo, że trasa wynosiła zaledwie około piętnastu kilometrów,
pokonała ją w czasie jaki był potrzebny Gregorowi do pokonania dystansu między
Rum a Fulpmes, gdy w ostatni weekend jechali do niego na pokera. Na miejscu
była dwadzieścia minut przed umówioną godziną. Weszła do oszklonego
pięciopiętrowego budynku i rozejrzała się w poszukiwaniu wind. Wcisnęła
przycisk i po kilku sekundach wsiadła do jednej z nich. Według instrukcji
podanej jej przez Schlierenzauera miała udać się na ostatnie piętro. Gdy winda
się zatrzymała a drzwi otworzyły ujrzała długi dość szeroki korytarz na końcu
którego znajdowały się szklane drzwi. To właśnie za nimi miała odbyć się
rozmowa. Położyła torebkę i laptop na jednym z foteli stojących przy windzie i
zdjęła beżowy cienki płaszcz by powiesić go na wieszaku. Otrzepała granatową
marynarkę i spodnie, po czym chwyciła swoje rzeczy i udała się w kierunku końca
korytarza. Nerwowo spojrzała na wyświetlacz telefonu upewniając się, że
wyłączyła dźwięki i zobaczyła, że ma jedną nieodczytaną wiadomość.
Trzymamy kciuki.
Kofler i Hayboeck pozdrawiają. Zaraz idziemy na trening do siłowni. Jak chcesz
to wpadnij do nas po rozmowie. Buziaki GS.
Joanna uśmiechnęła się do telefonu i schowała go do torebki.
Podniosła głowę i zobaczyła, że w jej kierunku zbliża się niewysoki szczupły
mężczyzna.
- Panna Splitt? – zapytał poprawiając marynarkę.
- Zgadza się – uśmiechnęła się.
- Miło mi panią poznać. Jestem Heinrich Miller, kierownik
działu reklamy i marketingu – powiedział
podając jej rękę. Normalnie byłby prawie jej wzrostu, ale że założyła dość
wysokie szpilki był niższy o jakieś pół głowy.
- Joanna Splitt – uścisnęła wyciągniętą dłoń.
- Zapraszam do sali. Reszta już tam na nas czeka – wskazał
szklane drzwi.
Gdy przekroczyła próg, zobaczyła starszą kobietę i młodego
mężczyznę siedzących przy stole konferencyjnym.
- Dzień dobry – przywitała się niepewnie kładąc torebkę i
laptop na jednym z krzeseł.
- To jest Yvonne Bauer. Zajmuje się kontaktami ze sponsorami
– wskazał na zadbaną rudowłosą kobietę pod pięćdziesiątkę. – A to Markus Sommer
jest specjalistą od reklamy jednej z grup naszych skoczków – chłopak lekko
skinął głową na powitanie.
Dziewczyna wysłała im uśmiech i usiadła we wskazanym przez
Millera miejscu. Po kilkuminutowej prezentacji swoich starych kampanii już
wiedziała, że jest dobrze. Widać było, że całej trójce spodobały się jej
projekty. Gdy odpowiedziała już na wszystkie zadane przez nich pytania, Yvonne
i Markus opuścili salę.
- Jak już mówiłem Gregorowi, pani rozmowa z nami była tylko
formalnością. Ktokolwiek pozwolił pani odejść z poprzedniego stanowiska musiał
nie być świadom tego co traci – zwrócił się do niej mężczyzna.
- Miło mi to słyszeć panie Miller – uśmiechnęła się Joanna.
- Proszę mi mówić Heinrich. Wszyscy tu mówimy sobie po
imieniu. Ogólnie panuje też nieco bardziej luźna atmosfera – powiedział
wskazując na swój garnitur. – Dzisiaj mamy jednak zebranie z prezesem w sprawie
podsumowania sezonu. Za rok i ciebie to czeka.
- Czyli mam tą pracę?
- Oczywiście panno Splitt. Witamy na pokładzie – podał jej
rękę.
- Joanna jestem – uśmiechnęła się szeroko ściskając jego
dłoń.
- Nie wiem ile Gregor przekazał ci informacji na czym będzie
polegała twoja praca, więc pozwól, że pokrótce to omówię. Do twoich głównych
zadań będzie należało pilnowanie realizacji planu wyznaczonego przez dział
Yvonne. Co tydzień musisz się z tego rozliczyć. Pod twoimi skrzydłami będzie
trzech skoczków. Musisz zadbać by na najważniejszych wydarzeniach mieli
wszystkie loga sponsorów od nich wymagane, organizować sesje zdjęciowe, a także
robić zdjęcia mniej oficjalne czyli z treningów, imprez firmowych i tym
podobnych by mogli je wrzucać na swoje strony. Oczywiście dostaniesz niezbędny
sprzęt i przepustki, które pozwolą ci wchodzić na treningi i zawody – Joanna
robiła coraz większe oczy. – I jak się domyślasz, w sezonie będą konieczne
wyjazdy bo konkursy odbywają się na skoczniach w wielu miejscach.
- Będę miała wstęp na konkursy pucharu świata? – dziewczyna
podnosiła szczękę z podłogi. Była przekonana, że jej praca będzie polegała
głównie na organizacji sesji zdjęciowych na miejscu i tworzeniu kampanii na
podstawie materiałów dostarczonych przez sponsora, tak jak robiła to w
ostatniej firmie. Nie miała pojęcia, że ta praca to będzie spełnienie jej
marzeń.
- Oczywiście. Jednak ograniczone. Na zawodach jest zazwyczaj
kilku specjalistów. Do tej pory było tak, że dzielili strefy między siebie i
nie ograniczali się wtedy do swojej grupy skoczków, ale robili zdjęcia wszystkim
z drużyny. Markusa już poznałaś. Ma pod swoimi skrzydłami Fettnera, Krafta i Dietharta.
Są jeszcze Marie i Alexander, ale to głównie z Markusem będziesz współpracować.
Ty przejmujesz grupę Matthiasa tu na miejscu, ale jeśli któryś z chłopaków musi
przyjechać na Bergisel, to możesz też go na kilka dni dostać pod skrzydła.
Oczywiście wiąże się z tym i dodatkowa kasa – powiedział chowając jakieś
papiery do swojego nesesera. – Widzę, że jednak Gregor ci nic nie powiedział –
dodał widząc jej zaskoczenie na twarzy.
- Nie pisnął słowem – odpowiedziała szykując w głowie całą
litanię określeń, których z pewnością użyje gdy tylko go dorwie.
- Mam nadzieję, że te wyjazdy to nie problem – spojrzał na
nią z powagą.
- Żartuje pan? Znaczy żartujesz? Spełnienie marzeń każdego
fana skoków – uśmiechnęła się szeroko. – A właściwie, których skoczków otrzymam
w przydziale?
- Widzę, że tym też się nie podzielił – uśmiechnął się pod
nosem Heinrich. – Kofler, Hayboeck i Schlierenzauer.
Kilka minut później dziewczyna z szerokim uśmiechem wyszła z
budynku. Nie dość, że będzie robiła coś co lubi i jej za to zapłacą całkiem nie
mało (gdy usłyszała kwotę to była pewna, że się przesłyszała) to jeszcze będzie
jeździć na konkursy pucharu świata w skokach narciarskich. Jutro o 12 miała
wpaść do biura podpisać umowę i otrzymać służbowy laptop, telefon i aparat. Po
drodze uszczypnęła się dwa razy, by sprawdzić czy nie śni.
- Joanna, ty cholerna szczęściaro – powiedziała do siebie
gdy wsiadła do swojego citroena. – Zostajesz w Innsbrucku! – do jej oczu
napłynęły łzy szczęścia.
***
Jak widzicie, Aśka znalazła pracę, a w zasadzie to chłopaki jej znaleźli. Niby słodko kolorowo, ale wiecie co mówią. Cisza przed burzą :) Także szykujcie się!
Zostawiajcie linki w dziale INFORMOWANI, żebym mogła was powiadamiać o nowych rozdziałach :)
Buziaki kochani :*
Świetny i jak szybko ;)
OdpowiedzUsuńKurczę jak ja bym chciała być na miejscu Joanny...
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Gregorowi rośnie konkurencja w postaci Kofler'a i Hayboeck'a ale może się mylę.
Czekam na następny :)
Pozdrawiam :*
Super :). Coś mi się wydaję,że Kofi i Hayböck mogą być konkurencją dla Gregora. Ale to tylko domysły. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za Spam.
OdpowiedzUsuńZapraszam na ósmy rozdział : http://zycie-jest-wygrana.blogspot.com/2017/02/wygrana-osma-porazka-tkwi-utajniona-w.html
Pozdrawiam bardzo, bardzo gorąco.
Hahaha.. Nigdy się nie spodziewałam mojego nazwiska w opowidaniu. Rozdział ekstra. Czekam jak się rozwinie sytuacja z Gregorem 😂
OdpowiedzUsuń